środa, 28 września 2016

Kiedy niebo miesza się z ziemią... frag. 2

     Dopiero na wykładzie ją zobaczył. I się zdziwił. Nie było go tydzień, a ona się zmieniła. Miała smutny wzrok.
     Siedziała zupełnie z tyłu z nikim nie rozmawiając, tylko obserwując. A zawsze była gadatliwa! Koło niej zawsze kręciło się dużo dziewczyn. A teraz nikt. A zazwyczaj siedziała pośrodku. Uśmiechnięta. 
      Może jednak robi tak by go przekonać? Może za kilka dni znów będzie uśmiechnięta. 
Nie znał jej chociaż byli razem 2 miesiące. Nie wiedział, że ona nigdy nie kłamała. 
Zaś sama dziewczyna czuła się okropnie. Nie miała przyjaciółki. Nie miała komu się wygadać. Odcięła się od klasy. Jak też ją zranią? Ledwo pozbierała się po zdradzie przyjaciółki, a teraz kolejny cios. A właściwie to cios za ciosem. Pół roku temu - pożar. Ginie jej cała rodzina. Ona jedynie dlatego przeżywa, bo mieszka osobno, w innym mieście - studiuje.
A potem jeszcze to. Nie jest wstanie się pozbierać. Jest zupełnie sama. Zastanawia się po co żyje. Ma ochotę wyjść z wykładu. I tak wie to wszystko. Jeszcze gapi się na nią ten Szymon.
Są tylne drzwi. Wymknie się i profesor najwyżej zauważy, jak wychodzi, ale nie rozpozna jej. Chyba tylko Szymon będzie wiedział, że to ona wyszła.
Wstała i szbyko odwróciła się. Profesor pisał coś na tablicy. Szybko otworzyła drzwi i wyszła. Po zamknięciu oparła się o nie z ulgą. Nikt tego nie zauważył. A na pewno nie profesor. Może iść do domu. 
     Szybko wyszła nie rozglądając się. Miała wszystkiego dość. Była nie tylko psychicznie, ale także fizycznie wyczerpana. Nie wiedziała do kogo się zwrócić. Wszyscy byli jej obcy. Chciała przytulić się do brata i posłuchać jego pocieszeń. Jego głosu. Chciała znów usłyszeć docinki siostry, krzyki rodziców. Ale nie mogła. Nie żyli. Miała ochotę zacząć krzyczeć. Wykrzyczeć wszystko co się stało. Wypłakać się.
                                                      ***
     Risa wracała ze szkoły rozpaczając nad sobą. Nagle zdało jej się, że widzi Teresę, swoją siostrę. Osoba siedząca na ławce była do niej łudząco podobna. Te same długie, jasne włosy, nawet styl ubierania się! Ale nie, to była tylko osoba z podobną sylwetką. Risa zauważyła, że płakała. Co się stało istocie tak podobnej do jej siostry i pewnie bardziej od niej delikatnej? Risa nigdy nie płakała przy ludziach, obcych ludziach.
    Pokonując swoją niesmiałość zbliżyła się i usiadła koło niej. Dziewczyna nawet nie spojrzała na nią, chociaż napewno poczuła jej obecność.
    Właściwie to nie wiedziała co zrobić. Zagadać? To chyba nie wchodziło w grę zbytnio płakała. Właściwie przez ten płacz jej jeszcze bardziej zachciało się płakać. Nie potrafiła powstrzymać łez, tym bardziej, że druga osoba wyglądała na jej siostrę. Ukochaną siostrę, której juz nigdy nie zobaczy. To wzruszyło ją jeszcze bardziej. Chciała pomóc tej dziewczynie. Odruchowo, myśląc o swojej siostrze, przytuliła ją. Dziewczyna spojrzała na nią od razu zdumionym wzrokiem. Risa zaś tylko przygarnęła ją do siebie i mocno przytuliła szlochając. I obie płakały tak jeszcze do skończenia łez. Wreszcie dziewczyna uwolniła się z uścisku.
- Dziękuję - szepnęła z lekkim uśmiechem. Risa patrzyła na jej twarz niby podobną do twarzy Teresy, ale nie.Ona miała ostrzejsze rysy i dłuższy nos. Jednak na myśl o siostrze znów ścisnęło ją serce.
- Jak masz na imię? - spytała Risa chcąc przestać myśleć o rodzinie.
- Izabella, ale możesz do mnie mówić Iza albo Bella.
- Iza ładniejsze - uśmiechnęła się do niej ciepło - Ja jestem Risa.
- Jeszcze raz dziękuję, że... przytuliłaś mnie. Mogłaś jak inni ludzie przyjść obojętnie, ale ty usiadłaś przy mnie i zaczęłaś płakać jak ja, a potem jeszcze mnie przytuliłaś. Ja bym tak nie potrafiła.
- Właściwie podeszłam tylko dlatego, że przypominałaś mi moją siostrę. Ona... ona nie żyje... - ostatnie słowa powiedziała ciszej i z bólem.
- Ja też straciłam siostrę - odpowiedziała równie cicho patrząc w dół.

                                            c.d.n.
                                                                                                Rusałka

środa, 21 września 2016

Kiedy niebo miesza się z ziemią... frag. 1

     Risa obudziła się po koszmarze. Śniło jej się to co widziała wczoraj. Starała się o tym nie myśleć, ale nie potrafiła. Stanęła przed lustrem i zastanawiała się co się jemu w niej nie podobało. 
     Chcąc się czymś zająć wyszła na spacer. Nigdy jednak nie wyszłaby gdyby wiedziała kogo spotka. Jak go zobaczyła cała złość, gorycz i żal jaką doświadczyła wczoraj wróciły.
- Bałam się o ciebie! - krzyczy. To co wczoraj widziała znów stanęło przed jej oczyma.
- Co z tego? Jestem już - odpowiada ze spokojem chłopak wzruszając ramionami.
-Z inną! - zawołała rozgoryczona. Nie przejmowała się, że są na ulicy pełnej ludzi. Niektórzy patrzyli na nią z niesmakiem, a niektórzy ze współczuciem. Oczywiście byli też ludzie którzy na to nie zwracali uwagi.
-Zdarza się - powiedział obojętnie.
- Ale obiecałeś! - znów krzyknęła prawie płacząc.
- Byłabyś ze mną przynajmniej tydzień. Chciałem byś była moja - powiedział uśmiechając się lekko. Nic sobie nie robił ze stanu dziewczyny.
- Co?! - zawołała nie tyle z goryczą, co z wściekłością.
- Byłaś ładna i tyle. A Krysia... - stwierdził i chciał powiedzieć coś jeszcze, ale Risie puściły nerwy.
- Przestań! Nie mów mi o niej! - zawołała z rozpaczą i złością.
- Dobra. Czy moge już do niej iść? - powiedział nadal spokojny i obojętny. Jaki obcy!
- Jak chcesz... - powiedziała ciszej poddając się.
- Ok. To idę - powiedział już zupełnie zadowolony. Nie wytrzymała i wrzasnęła do niego na pożegnanie;
- Idiota!!!
- Co? Jak śmiesz? - zawołał i odwrócił się.
- Nienawidzę cię! Słyszysz? Nienawidzę!!! - zawołała najgłośniej potrafiła.
- Możesz tak się nie drzeć? Tu jest pełno ludzi. A w czasie naszego związku polubiłem cię nawet.
- A ja ciebie kochałam - powiedziała cicho z płaczem. Nie dawała sobie z tym wszystkim rady. A on ją jeszcze dobijał.
- Nie płacz bekso! Nikt nie kazał ci się we mnie zakochać.
- Ty mi też mówiłeś, że kochasz!
- To była tylko zabawa.
- Jesteś głupi! Idiota!..... Dlaczego?
- Co "dlaczego"? Dlaczego jestem głupi? - spytał zdezorientowany. Nie rozumiał tej dziewczyny. Znajdzie sobie przecież kolejnego chłopaka.
- Nie idioto! Dlaczego mnie wykorzystałeś? - krzyknęła wściekła nadal płacząc.
- Spodobałaś mi się i wydawałaś się silniejsza, że nie będziesz płakać - stwierdził obojętnie.
- No, dzięki!!! Wiesz z tobą rozmowa nie ma sensu. Jesteś zbyt tępy i zadufany w sobie. Idź już do tej swojej Krysi. Pewnie też ją wykorzystasz?
- A co tobie do tego?
- Współczuję jej. Żadna dziewczyna na początku nie jest silna jakakolwiek by się wydawała. Dopiero jak ktoś ją mocno zrani zamyka się na ludzi.
- Ciekawy wykład. Idę już.
- Tak idź i nie pokazuj mi się na oczy!
On szybko odszedł. Był już spóźniony do Krysi. Przez tą dziewczynę. Histeryczkę.
Nie wierzył jej.
    

                                          c.d.n.                                                       Rusałka



niedziela, 4 września 2016

Podróż 7 - wyspa z filmu ,,Mamma Mia!''


Skopelos grecka wyspa w archipelagu Sporadów. Wyspa, na której nakręcono najbardziej popularny na świecie musical – Mamma Mia! Wyspa z ciekawą legendą o smoku (którą opowiem później&)). Jest jeszcze wiele rzeczy, które można wymienić opisując tą grecką wyspę, która zresztą jak każda grecka wyspa jest wspaniała! [Wiem, że cały czas powtarzam słowo wyspa, ale inaczej nie mogę;)] 

Zacznę od filmu, którego fabuły nie muszę przedstawiać, bo na pewno każdy z was go już oglądał. Pamiętacie te przepiękne widoki z filmu. Najbardziej rzucił mi się w oczy ten malutki kościółek na klifie, do którego prowadziła serpentyna schodów. Piosenka The winner takes it all w wykonaniu Donny (Meryl Streep) w drodze na ślub córki była niezwykła. Przecudowny był także moment na statku, kiedy Sofii wraz z trzema kandydatami na jej ojca śpiewali Our last summer. Do dziś jest to moja ulubiona piosenka. Lubię jej słuchać zimą kiedy pogoda jest niezbyt sprzyjająca wakacjom, zapominam, że zima w ogóle istnieje i przeżywam na nowo moje wakacyjne przygody.

Teraz przejdę do legendy, w której rolę główną odgrywają smok i kaznodzieja. Początek będzie dość uniwersalny: 
Dawno, dawno temu wyspiarzy gnębił straszliwy smok, którego nie umiała pokonać żadna broń ani osoba. Ciężka sprawa, ale mieszkańcy wyspy znaleźli na to sposób (bo gdyby nie znaleźli nie byłoby przecież tej oto legendy;)). Otóż poprosili Reginosa – tutejszego kaznodzieję, by wygłosił do potwora swoje prze nudne i prze męczące kazanie. Pomysł sprawdził się, ponieważ zanudzony na śmierć smok czmychnął na najdalszy koniec wyspy. Pobożny Reginos udał się tam z nim i osaczywszy swoją ofiarę na szczycie nadmorskiego urwiska zaczynał właśnie kolejne najbardziej najnudniejsze kazanie, wtedy przerażony tą perspektywą smok rzucił się do morza. I powstało jedno z wgłębień charakterystycznych dla tej wyjątkowo poszarpanej linii brzegowej. I tak oto się kończy ta legenda oraz moja przygoda ze Skopelos.



                                                            
  

czwartek, 1 września 2016

Recenzja#4 Zbigniew Nienacki - ,,Pan Samochodzik i człowiek z UFO"

 Wiem, że dzisiejszy dzień nie jest zbyt wesoły i miły, bo znowu od początku trzeba się będzie męczyć ze szkołą, ale ta książka sprawi, że o niej zapomnicie i przeżyjecie wakacje na nowo.                                                                                                             
 Tym razem Pan Samochodzik wybierze się do Kolumbii, żeby złapać złodziei i odzyskać skradzione zabytki Muzeum Złota w Bogocie. Towarzyszyć mu będą bardzo ciekawe osoby, m.in. panna Florentyna i tajemniczy Ralp Dawson. Pan Tomasz - z wykształcenia historyk sztuki, a z zamiłowania detektyw udaje się w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej stolicy Kolumbii - Bogoty, aby wygłosić tam referat na temat gangów złodziei sztuki, który zresztą nie zostaje najlepiej odbierany przez słuchaczy. Bohaterowi towarzyszy jego przełożony - dyrektor Marczak oraz nowa sekretarka, panna Florentyna, której wielką pasją są przybysze z odległych planet i języki (których zna dziesięć). W jego prelekcji dokonuje się kradzieży cennych eksponatów z Muzeum Złota. Nie jest tak łatwo schwytać przestępców, gdy ma się u boku wyróżniającą się na kilometr kobietę i człowieka z UFO, który zaskakuje swoimi umiejętnościami. Czy Señor Cochecito sobie poradzi i odzyska skarb? Tego dowiecie się czytając tą książkę. Przeniesie was do Kolumbii oraz ma małą wysepkę na Morzu Karaibskim:) 




                                                                                                                                           Rose