niedziela, 13 grudnia 2015

Boliwijskie Święto Spotkania - Podróż 3


      Dzisiaj opowiem wam o mojej przygodzie z kulturą Boliwijczyków.
Wydarzyło się to w pierwszy weekend maja, gdy konstelacja gwiazd Krzyża
Południa znajdowała się w linii prostej nad Andami. Wtedy to do boliwijskiej
Macha ściągały reprezentacje z pobliskich wiosek. Przybywali, by z jednej
strony poświęcić krzyż i oddać hołd Chrystusowi, a z drugiej - złożyć ofiarę
Pachamamie (Matce Ziemi). Przyjeżdżając do Boliwii trafiłam akurat na Święto
Tinku.
      Święto Tinku z języka keczua oznacza spotkanie. Tutaj jest również znane
jako Fiesta de la Cruz, czyli Święto Krzyża. Tradycja ta stała się przejawem obecnego
w całej Ameryce Łacińskiej synkretyzmu religijnego, w którym to stare wierzenia
Indian przeplatają się z chrześcijaństwem. Pomyślałam sobie, że nastała okazja do
poznania kultury tutejszych mieszkańców. Byłam ciekawa jak oni to świętują, lecz
szybko przekonałam, się że owe święto nie należy do tych, z których warto brać
przykład.
     Pachamama to dla Indian świętość, oś życia. Tutejszą Matkę Ziemię, można by
porównać do greckiej bogini Demeter. Tutaj od Pachamamy zależy wiele rzeczy, m.in.
dobrobyt, plony ziemi, woda i minerały. Dlatego wg wierzeń tubylców należy mieć z
nią dobre układy i składać jej ofiary. I szczególnie  drugiej części zdania będzie więcej
mowy.
     Podczas Tinku świętowanie trwa kilka dni. Zaczyna się w każdej wiosce od rytualnego
uboju lamy, której krwią przyszli wojownicy smarują sobie twarz. Następnie wyruszają w
długi marsz w kierunku Macha. Wioska Macha położona jest na płaskowyżu Altiplano w
departamencie Potosi. To właśnie tutaj ma miejsce punkt kulminacyjny tej religijnej fiesty.
Już od niedzielnego poranka na wiejskim placu odbywają się pochody i tańce, podczas których
ubrani w tradycyjne stroje tańczą, podrygują i przytupują w rytm muzyki płynącej z gitarek i
piszczałek. Każda grupa niesie ze sobą krzyż. Nie zapominajmy, że ważną rolę pełni także
chicha, czyli rodzaj niskoprocentowego alkoholu z kukurydzy, którego tu duże zużycie wpływa
na humor mieszkańców.
     W samo południe odbywa się uroczysta msza święta w języku keczua, podczas której
zostają poświęcone krzyże. Lecz natychmiast po mszy krzyże schodzą na margines. Na plan
wchodzą bowiem rytualne walki na pięści pomiędzy reprezentantami poszczególnych społe-
czności. A związane z tym upuszczanie krwi i poniesiony wysiłek będą darami dla Pachamamy.
Jednak natychmiast, okazało się że zwykłe bójki przeistoczyły się w walki plemienne. Podczas
Tinku mają rytualne znaczenie, gdy odbywają się jeden na jednego. Są bardzo brutalne. Pewnie
zapytacie co na to policja. Najciekawsze jest to że policja nie tylko nie wywołuje eskalacji, ale
wręcz cieszy się wielkim respektem pijanego tłumu.
     Nie pytajcie mnie o wrażenia po święcie ,,spotkania". Są nie do opisania. Nie przekonujcie
żebym wam je próbowała opisać. Jednym słowem są po prostu zbyt drastyczne. 
                                                                                                                                                
                                                                                                                                                    Rose



Brak komentarzy: