— Tam na dole, ludzie właśnie się upijają, by zapomnieć o problemach. Zgromadzili się wszyscy, dla których jutrzejsze święta będą najgorszymi dniami.
— To wiele wyjaśnia — znów westchnęła — Czemu na świecie jest tyle zła?
Odpowiedziała jej cisza. Bo tym razem co miał jej odpowiedzieć?
— W nocy zawsze wszystko wydaje się inne — zmieniła temat, chociaż właściwie, może nie do końca.
— Tak, w nocy można zobaczyć więcej.
— Dużo więcej — zgodziła się z nim, odwracając się do niego i obdarzając uśmiechem, oczy jej błyszczały, jakby miała łzy, ale tylko chwilę. Nawet nie wiedział, czy tylko mu się nie wydawało.
— Boisz się śmierci? — spytała lekko wyzywająco. Zmieniała się co chwilę, raz taka, raz inna. Nieuchwytna.
Tym razem on się roześmiał zaskoczony.
— Nie wiem, nigdy o tym nie myślałem.
— Ja myślę o niej codziennie. Nigdy nie wiesz, co cię spotka, nie wiesz, czy jutro nie umrzesz —odpowiedziała, patrząc mu przekornie w oczy.
— No tak, ale... Nie wyobrażam sobie tego, jestem młody, nie mogę teraz umrzeć.
— A jednak tyle młodych ludzi umiera w wypadkach, z powodu chorób. To jest możliwe, nie wiesz, co będzie jutro. Nawet nie wiesz, czy się obudzisz.
— Masz rację, ale śmierć wydaje się czymś odległym.
— A mi bliskim. To taka dawno niewidziana przyjaciółka, od wielu lat nie mogę doczekać się, kiedy mnie odwiedzi.
Spojrzał na nią zdumiony. Takich słów się nie spodziewał, pomimo widocznego smutku dziewczyny.
Zbliżył się do niej i położył rękę na jej ręce, którą trzymała się poręczy, zadrżała na dotyk.
— Nie mów tak — powiedział łagodnie — Życie jest najpiękniejszym darem, nie możesz zrezygnować z niego i na nią po prostu czekać.
— Mogę — odpowiedziała z kpiącym uśmiechem — Bo właśnie to robię.
Mówiąc w ten sposób, nie poznawała siebie, ale to już było normalne. Ciągle udawała.
— Ale nie czujesz się z tym dobrze — stwierdził — Czemu tak żyjesz? Zamykasz się na ludzi i czekasz na śmierć? Co to za życie?
— Nie wyciągaj pochopnych wniosków, nie znasz mnie — broniła się, jednak po chwili dodała z westchnieniem — Ale chyba masz trochę racji.
— Może jesteś zamknięta, to jednak znałem osobę, która myślała podobnie. I nie udało mi się jej uratować.
— Przykro mi — szepnęła jedynie, wiedząc, jak to jest kogoś stracić.
— Była moim promyczkiem słońca, moją gwiazdką, a zgasła tak szybko — powiedział, przypominając sobie uśmiechniętą twarz siostry.
— Czasem tracimy ludzi, których kochamy.
I milczeli, wpatrując się w te kilka gwiazd widocznych na niebie.
— Czuję się zagubiona w tym wielkim świecie. Abstrahując od tego, co mówiłam. Po prostu nie wiem co mam robić, do czego dążyć.
— Do szczęścia, radości, spokoju. Ludzi, którym zaufasz.
— Tak sądzisz? Naprawdę? — spojrzała mu w oczy z nadzieją. Ale w głębi serca czuła, że to niemożliwe.
— Tak. W takim miejscu będzie ci dobrze.
— Ale czy kiedykolwiek znajdę takie miejsce? — wątpiła w to.
— A tutaj jak ci jest? — spytał, patrząc na nią badawczo.
— Chyba nie będę potrafiła być do końca szczęśliwa. Choroba mi tyle odebrała — zmieniła temat, nie chciała odpowiadać na to pytanie.
— A na co chorujesz? - spytał niepewnie, jakby bojąc się, że ją spłoszy.
Spojrzała na niego w milczeniu, patrzyła mu długo w oczy, nim się odezwała.
– Nie ważne. To tylko choroba, która zniszczyła mi życie — znowu mówiła kpiącym tonem, ale też trochę zrezygnowanym — Mogę umrzeć w każdej chwili, ale mogę przeżyć jeszcze nawet te siedemdziesiąt lat. Niepewność czasem mnie męczy.
— Nie musisz nic mówić, jak nie chcesz— powiedział z lekkim żalem.
— Dużo przeżyłam w życiu, nie tylko tę chorobę, może dlatego już nie mam sił, by walczyć i mam wszystkiego dość. Ale nie przejmuj się, teraz tak mówię, a za chwilę znów będę się śmiać i tylko chcieć wolności.
– Każdy jej pragnie.
— Ty też? — spojrzała na niego uważnie, jakby te słowa miały wielkie znaczenie.
— Tak, tylko chyba definiuję ją inaczej niż ty. Dla mnie to nie ucieczka. Dla mnie to miłość.
— Miłość? — powtórzyła lekko zaskoczona, przypomniało jej się, że kiedyś też tak uważała. Jak dawno temu to było!
Rusałka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz