sobota, 21 grudnia 2019

Nocna rozmowa cz.4

— Tak, właśnie. Miłość. W rodzinie, między przyjaciółmi, bo mogę im powiedzieć wszystko.

— Rozumiem — odrzekła drżącym głosem. Wspomnienia wracały, natarczywie jak zawsze.

— Coś się stało?

— Nie — zaprzeczyła i uśmiechnęła się lekko by pokazać, że jest okej.

— Widzę, że jest inaczej. Tak samo robiła moja siostra. Przypominasz mi ją.

— To o niej wcześniej mówiłeś? — spytała niepewnie. 
Wiatr poruszał jej włosami, przypomniał sobie, kiedy widział swoją siostrę w podobnej sytuacji. Tylko zapłakaną. 

— Tak, ale nie mówmy o tym. — powiedział cicho i dodał — Powiesz mi, co się dzieje?

— Wspomnienia — powiedziała wreszcie niechętnie.

— Rozumiem.

      Tym razem milczeli dłużej, każde zanurzyło się w swojej przeszłości. A gdy, dziewczyna na niego spojrzała, ujrzała łzy w jego oczach, a gdyby on spojrzał na nią, zobaczyłby je także.

      Dudniąca muzyka z dołu ucichła, a zamiast niej poleciała wolna piosenka. Chłopak odwrócił się do niej z zawadiackim uśmiechem na ustach.

— Zatańczysz? — spytał.

     Ona roześmiała się, pokręciła głową, ale wreszcie się zgodziła. 

     Chwycił więc jej rękę i przyciągnął ją do siebie. Zaczęli powoli poruszać się w rytmie muzyki.

     Jej serce mocniej biło, była z nim tak blisko, głową prawie dotykała jego klatki piersiowej, a jej dłonie w jego rękach drżały, nigdy nie była tańczyła z obcym chłopakiem. Czuła lekkie duszności, mimo że była na świeżym powietrzu.

— Dobrze tańczysz.

— Dziękuję — zarumieniła się lekko, lecz on i tak nie mógł tego dostrzec w ciemności.
Skończyli tańczyć w milczeniu, tylko czasem ich wzrok się spotykał, rozpalając w nich obu zapomniane uczucia.
      Po piosence znów stanęli przy barierce.

— Czy jest tak, że im bardziej czegoś pragniemy, tym jest to dalsze? Mniej możliwe? — spytała nagle.
      Znów zaciskała ręce na barierce, jakby bała się upadku. Właściwie, naprawdę tak było. 

— Nie wydaje mi się, przecież im bardziej tego pragniemy, tym bardziej do tego dążymy, staramy się. Więc jest większa szansa, że się uda.

— No tak, ale czasem to już chyba nie jest możliwe.

— A może to tylko tobie się tak wydaje?

— Nie wiem — westchnęła — Może tak.
     Zadrżała cała, tym razem z zimna. Chłopak zauważył to.

— Może wejdziemy do środka, w końcu na dworze nie jest najcieplej.

— Dobrze — zgodziła się. 

       Żal jej było opuszczać balkon, tutaj mogła patrzeć w niebo, ale nie chciała przeziębić się przed wigilią, co może i tak zrobiła, w końcu długo stała na zimnym powietrzu.

        Chłopak otworzył drzwi i przepuścił dziewczynę, która od razu skierowała się w stronę łóżka. Usiadła na brzegu, a on podszedł do niej i usiadł obok. Tutaj było jeszcze ciemniej, ale żadne z nich nie czuło potrzeby zapalania światła, poznali się po ciemku i miało tak zostać. 

— Nie sądzisz, że powinieneś już iść na dół? — spytała, a widząc zdziwiony wzrok chłopaka, szybko dodała — Nie żebym cię wyganiała, tylko zastanawiam się, czy nie chcesz iść na dół, do swoich znajomych.

— Nie chcę — powiedział cicho, nie patrząc na nią — Oni wszyscy już się upili, jak mówiłem, chcą zapomnieć.

— Ty też? — spytała, patrząc na niego łagodnie.

— Tak — westchnął.

— A jednak jesteś tu, a nie tam — zauważyła. 

— Czasem trudno nie pamiętać o bólu, nienawidzę go, ale stał się częścią mnie. Ty mi pozwoliłaś dzisiaj chwilami zapomnieć — spojrzał na nią z uśmiechem — To lepsze niż alkohol. Ten wieczór był jednym z najlepszych.

— Cieszę się — uśmiechnęła się jakby żywiej, z prawdziwą radością. Oczy znów zalśniły, jakby te słowa dodały im sił.

      Wstała z łóżka i włączyła światło, a potem się przewróciła. Chłopak zerwał się z łóżka i podszedł do niej, ale ona już wstawała. Podał jej rękę, a ona ją złapała.

— To przez moją chorobę, czasem mi się zdarza — wyjaśniła, patrząc w podłogę.

— Ej, spójrz na mnie — powiedział zmartwiony.

      Podniosła lekko głowę i spojrzała. A chłopakowi aż tchu zabrakło w piersiach. Była piękna. Puścił jej rękę, bo nawet nie zauważył, że trzymał ją cały czas. 

— Usiądźmy — powiedziała, nie zdając sobie sprawy, jakie wrażenie wywarła na Juanie. Na niej, jego wygląd nie zrobił takiego wrażenia, ona była zachwycona tym co chłopak mówił i w jaki sposób, a nie wyglądem. 

— Nie patrz tak na mnie — zwróciła wreszcie mu uwagę, bo nie odrywał od niej wzroku. Zaczęła wyczuwać, że mu się spodobała. To było całkiem nowe uczucie, pierwszy raz w życiu poczuła się naprawdę ładna. Doceniona.

— Przepraszam, po prostu zamyśliłem się — skłamał, a ona spojrzała na niego z lekkim zniedowierzaniem.

— Okej — powiedziała jednak i dodała — Może zejdziemy na dół?

     Tego pytania się po niej nie spodziewał.

— Na pewno chcesz? — upewniał się jeszcze. 

— Tak — odpwiedziała z nieoczekiwaną pewnością siebie. Uśmiechnęła się do niego i wstała, nie zamierzała marnować już ani minuty. Jeśli śmierć miała przyjść, to co za różnica w jakim momencie? 

                                                                                                                                Rusałka

sobota, 7 grudnia 2019

Nocna rozmowa cz.3

— Tam na dole, ludzie właśnie się upijają, by zapomnieć o problemach. Zgromadzili się wszyscy, dla których jutrzejsze święta będą najgorszymi dniami.

— To wiele wyjaśnia — znów westchnęła — Czemu na świecie jest tyle zła?

     Odpowiedziała jej cisza. Bo tym razem co miał jej odpowiedzieć?

— W nocy zawsze wszystko wydaje się inne — zmieniła temat, chociaż właściwie, może nie do końca.

— Tak, w nocy można zobaczyć więcej.

— Dużo więcej — zgodziła się z nim, odwracając się do niego i obdarzając uśmiechem, oczy jej błyszczały, jakby miała łzy, ale tylko chwilę. Nawet nie wiedział, czy tylko mu się nie wydawało.

— Boisz się śmierci? — spytała lekko wyzywająco. Zmieniała się co chwilę, raz taka, raz inna. Nieuchwytna. 

     Tym razem on się roześmiał zaskoczony.

— Nie wiem, nigdy o tym nie myślałem.

— Ja myślę o niej codziennie. Nigdy nie wiesz, co cię spotka, nie wiesz, czy jutro nie umrzesz —odpowiedziała, patrząc mu przekornie w oczy.

— No tak, ale... Nie wyobrażam sobie tego, jestem młody, nie mogę teraz umrzeć.

— A jednak tyle młodych ludzi umiera w wypadkach, z powodu chorób. To jest możliwe, nie wiesz, co będzie jutro. Nawet nie wiesz, czy się obudzisz.

— Masz rację, ale śmierć wydaje się czymś odległym.

— A mi bliskim. To taka dawno niewidziana przyjaciółka, od wielu lat nie mogę doczekać się, kiedy mnie odwiedzi.

     Spojrzał na nią zdumiony. Takich słów się nie spodziewał, pomimo widocznego smutku dziewczyny.
     Zbliżył się do niej i położył rękę na jej ręce, którą trzymała się poręczy, zadrżała na dotyk.

— Nie mów tak — powiedział łagodnie — Życie jest najpiękniejszym darem, nie możesz zrezygnować z niego i na nią po prostu czekać.

— Mogę — odpowiedziała z kpiącym uśmiechem — Bo właśnie to robię.
Mówiąc w ten sposób, nie poznawała siebie, ale to już było normalne. Ciągle udawała.

— Ale nie czujesz się z tym dobrze — stwierdził — Czemu tak żyjesz? Zamykasz się na ludzi i czekasz na śmierć? Co to za życie?

— Nie wyciągaj pochopnych wniosków, nie znasz mnie — broniła się, jednak po chwili dodała z westchnieniem — Ale chyba masz trochę racji.

— Może jesteś zamknięta, to jednak znałem osobę, która myślała podobnie. I nie udało mi się jej uratować.

— Przykro mi — szepnęła jedynie, wiedząc, jak to jest kogoś stracić.

— Była moim promyczkiem słońca, moją gwiazdką, a zgasła tak szybko — powiedział, przypominając sobie uśmiechniętą twarz siostry.

— Czasem tracimy ludzi, których kochamy. 

     I milczeli, wpatrując się w te kilka gwiazd widocznych na niebie.

— Czuję się zagubiona w tym wielkim świecie. Abstrahując od tego, co mówiłam. Po prostu nie wiem co mam robić, do czego dążyć.

— Do szczęścia, radości, spokoju. Ludzi, którym zaufasz.

— Tak sądzisz? Naprawdę? — spojrzała mu w oczy z nadzieją. Ale w głębi serca czuła, że to niemożliwe. 

— Tak. W takim miejscu będzie ci dobrze.

— Ale czy kiedykolwiek znajdę takie miejsce? — wątpiła w to. 

— A tutaj jak ci jest? — spytał, patrząc na nią badawczo. 

— Chyba nie będę potrafiła być do końca szczęśliwa. Choroba mi tyle odebrała — zmieniła temat, nie chciała odpowiadać na to pytanie. 

— A na co chorujesz? - spytał niepewnie, jakby bojąc się, że ją spłoszy.

     Spojrzała na niego w milczeniu, patrzyła mu długo w oczy, nim się odezwała.

– Nie ważne. To tylko choroba, która zniszczyła mi życie — znowu mówiła kpiącym tonem, ale też trochę zrezygnowanym — Mogę umrzeć w każdej chwili, ale mogę przeżyć jeszcze nawet te siedemdziesiąt lat. Niepewność czasem mnie męczy.

— Nie musisz nic mówić, jak nie chcesz— powiedział z lekkim żalem. 

— Dużo przeżyłam w życiu, nie tylko tę chorobę, może dlatego już nie mam sił, by walczyć i mam wszystkiego dość. Ale nie przejmuj się, teraz tak mówię, a za chwilę znów będę się śmiać i tylko chcieć wolności.

– Każdy jej pragnie.

— Ty też? — spojrzała na niego uważnie, jakby te słowa miały wielkie znaczenie.

— Tak, tylko chyba definiuję ją inaczej niż ty. Dla mnie to nie ucieczka. Dla mnie to miłość.

— Miłość? — powtórzyła lekko zaskoczona, przypomniało jej się, że kiedyś też tak uważała. Jak dawno temu to było!

                                                                                                                               Rusałka

sobota, 23 listopada 2019

Nocna rozmowa cz.2

— Jestem chora, ukryłam się tutaj przed światem — powiedziała, nie patrząc na niego — Moi rodzice mnie męczyli, nie mogłam już ich znieść. Schroniłam się tutaj, na drugim końcu kraju i wyłączyłam telefon. W końcu już jestem dorosła.

— Jak się nazywasz? — chłopak dopiero teraz uświadomił sobie, że nie znał jej imienia.

— Therese — skłamała, nie chciała, by dowiedział się, kim jest.

— Ja jestem Juan.

— Wiem, Mike opowiadał mi o tobie.

     Nie rozumiała, dlaczego przed dzień wigilii urządza imprezę. Wszyscy powinni teraz wyspać się, a jutro jeszcze pomagać rodzicom w przygotowaniach. Tak zawsze było u niej.

— Twoi rodzice tu przyjeżdżają?

— Nie, na szczęście to do nich goście przyjeżdżają, a z rodziną Mike'a i tak nie mają kontaktu. Na szczęście. Ale Mike, to kuzyn od strony taty, właściwie to dalszy, kiedyś przyjaźniliśmy się, dlatego tu przyjechałam, wiedziałam, że mi pomoże.

     Znów nie wiedział co odpowiedzieć. Czuł się dziwnie onieśmielony, nie podobało mu się to uczucie.

— Wyglądam na zdrową? — spytała po chwili ciszy, znów na niego nie patrząc.

— Tak, wyglądasz normalnie — odpowiedział ostrożnie chłopak. Jej oczy były tylko smutne, a twarz wyrażała źle ukrywane zmęczenie.

     Roześmiała się wdzięcznie, ale z nutą goryczy, przechylając się jeszcze bardziej za barierkę. A potem odwróciła się w jego stronę. Zacisnęła ręce na barierce, czuła się trochę słabo, ale uparcie chciała tu stać.

— Czemu nie jesteś na dole? — spytał, przyglądając się jej uważnie, wyglądała niezwykle w nocy. Światła z daleka oświetlały lekko jej sylwetkę, sprawiając, że wyglądała jak nie z tego świata.

     Roześmiała się lekko.
— Wolałam być tutaj — wzruszyła ramionami — Wolę patrzeć w gwiazdy, pomarzyć. Nie lubię imprez. - Znów się zaśmiała, kręcąc głową. — Nie wiem, czemu ci to mówię. - Znów spojrzała mu w oczy, ale tylko chwilę, potem znów patrzyła w niebo.

— Jestem chora — powiedziała zduszonym głosem — Nie mogłabym tańczyć. Nie mogłabym pić alkoholu. Nawet nie powinnam długo stać. Po co miałabym tam być?

     Drgnął zaskoczony, nie spodziewał się, tego, co powiedziała. Może jej drżące ręce, były z tego powodu?

     Milczeli, nikt nie chciał przerwać ciszy. Chłopak wypatrywał gwiazd, tak, jak ona. Dostrzegał też dalekie budynki, całe oświetlone, pełne banerów. Noc była czymś pięknym. Wreszcie odezwała się dziewczyna. 

— Czemu tu przyszedłeś? Mike mówił, że nikt nie będzie mi przeszkadzał — jej wzrok błądził po niebie, a głos lekko drżał. Palce mocno zaciskały się na barierce. 

— Chyba zapomniał, jaki jestem ciekawski — roześmiał się — Chciałem zobaczyć, dlaczego nie można wchodzić na górę, zawsze mogliśmy, więc upiłem Mike'a i przyszedłem. Ale ciebie się nie spodziewałem — odrzekł z lekkim uśmiechem.

     Czuł, że dziewczyna jest nieszczęśliwa, ciekaw był, na co była chora, ale na razie nie pytał.

— No tak — powiedziała zamyślona i dodała — Wiesz, czasem zastanawiam się, czemu mnie to spotkało...

Milczał, czekając, aż powie coś jeszcze.

— Czasem chcę uciec gdzieś daleko, od wszystkich, by odetchnąć wreszcie od tych współczujących spojrzeń, albo tych, które mnie nie widzą. Chyba nikt nie lubi być niewidzialny dla innych.

— Znam to uczucie.

— Tak? — spojrzała na niego — Och, czasem myślę zbyt egoistycznie i zapominam, że inni też mają problemy — wykrzywiła twarz niezadowolona. Ciągle skupiała się za bardzo na sobie, choć czasem przeciwnie. Wpadała ze skrajności w skrajność. 

— Chyba każdy tak ma. To normalne. 

— Ale ja nie chcę, czuję się potem z tym źle — powiedziała zapalczywie, spoglądając na niego i stając na przeciwko. 

— Nie możesz pomóc wszystkim. O wszystkich cały czas pamiętać.

— Wiem — westchnęła — zresztą zawsze i tak wychodzi na to, że nie pomagam nikomu. 

— Skąd wiesz?

     Roześmiała się, patrząc w niebo.

— Nie mam pojęcia i chcę wierzyć, że pomagam, ale dzisiaj nie mam na to sił.

     Wróciła do patrzenia w niebo, próbowała dalej zagłuszyć pustkę, którą czuła.

                                                                                                                             Rusałka

czwartek, 7 listopada 2019

Recenzja 17 - Esteban Martin ,,Malarz cieni"


     Trochę czasu mi zajęło, zanim zdecydowałam się sięgnąć po tą książkę. Myślałam, że to nudna biografia malarza. Jednak w trakcie czytania prawie dałam się nabrać, że to historia prawdziwego życia Pabla Picassa. Jednak podejrzane było to, że w jego życiu tak wiele się działo, jak na artystę lub kogokolwiek innego.
   Gdy znalazłam się w połowie powieści miałam wrażenie, że pomyliłam książki i właśnie czytam Sherlocka Holmesa, a nie Malarza cieni. Wszystko zgadzało się co do joty, czyli okoliczności w jakich Sherlock poznał dr Watsona i inne ich wspólne akcje. Tylko tyle, że owy słynny detektyw nazywał się Arrow. Esteban Martin do swojej powieści dołącza jeszcze inne postacie literatury światowej m.in. Kubę Rozpruwacza czy mit o Hadesie i Persefonie. 
     Akcja rozgrywa się w dziewiętnastowiecznej Barcelonie. Głównie w kręgu malarzy i artystów. Nie zabraknie też wzmianki o La VanguardiaMalarz cieni jest trillerem artystyczno-detektywistycznym. Zaczyna się od młodości Pabla i ciągnie się poprzez jego młodzieńcze lata. Przez pierwsze rozdziały główną rolę odgrywa Pablo, jednak potem przychodzi kilka rozdziałów chwały dla Arrowa. I tak dochodzimy do połowy książki, potem do Picassa i Arrowa dochodzi moment z morderstwem, którego ofiarą padło pięć dziewczyn z burdelu (w tym jedną z nich była ukochaną Pabla). Wszystkie wydarzenia zlepiają się tworząc razem logiczną układankę.
     Malarz cieni jest idealnym przykładem zawarcia w jednej powieści wielu światowych historii tworzących niemalże nierozerwalną całość. 





                                                                                                                   Rose

sobota, 26 października 2019

Nocna rozmowa cz.1

      Na maleńkim balkonie stała dziewczyna, oparta o barierkę, wpatrywała się w ciemne niebo, szukała gwiazd.
     Nagle drzwi od pokoju się otworzyły i do pomieszczenia wszedł wysoki chłopak.
     W ciemności nie zauważył wyróżniającego się kształtu dziewczęcej sylwetki, ale można to złożyć na karb kilku wypitych drinków, do których namówił go przyjaciel.
     Zastanawiał się, dlaczego jego kumpel zabronił wszystkim wchodzić na górę, w końcu w czasie imprez dużo osób tu chodziło, nagła zmiana była wręcz szokująca.
Może ostatnio okradli go albo zepsuli coś cennego? Nie, wtedy by mu powiedział...
Z ciekawości nie mógł się powstrzymać i po kilku godzinach imprezy wymknął się na górę, tak długo mu zajęło upicie Mike'a.
     Zajrzał do każdego pokoju gościnnego, myśląc, że może on miał gości, ale nikogo nie znalazł. Może i lepiej, bo byłoby dziwne, gdyby otworzył drzwi, a ktoś tam był...
     A ten pokój, do którego wszedł, był mu dobrze znany, bardzo często spał tu po imprezach. Lubił go ze względu na balkon, który był tylko w tym pomieszczeniu. W nocy miło było stać i patrzeć w ciemność w ciszy.
     Idąc właśnie w stronę balkonu, nie zauważył stojącej obok łóżka walizki, która pomimo mroku wyróżniała się kształtem, tak samo nie zauważył otwartej szafy pełnej ubrań.
     Gdy już chciał otworzyć drzwi balkonowe, ujrzał dziewczynę opartą o barierki.
Zdziwiony cofnął rękę i pomimo wrodzonej pewności siebie przez chwilę zastanawiał się, czy jednak nie odejść. W końcu jednak ciekawość zwyciężyła i otworzył drzwi. Dziewczyna od razu odwróciła się zaskoczona, ale gdy go ujrzała, uśmiechnęła się nieśmiało i znów zwróciła wzrok ku niebu.
     Chłopak stanął niepewnie obok niej, nie chciał na razie przerywać ciszy. Zaczął za to przyglądać się swojej towarzyszce. W pierwszej kolejności rzucała się trochę krągła sylwetka, przez którą stwierdził, że dziewczyna z pewnością lubi jeść. Mylił się, było przeciwnie, nie miała ona anoreksji czy bulimii, po prostu jadła mało. Równie mało się ruszała, ale to przez chorobę, pomimo diety nie mogła utrzymać satysfakcjonującej wagi, pogodziła się z tym, tak samo, jak z chorobą, z której nie mogła wyzdrowieć.
     Miała długie włosy do pasa, z pewnością ciemne, ale czy czarne, czy brązowe, nie potrafił stwierdzić. Jej ręce drżały lekko, mimo opierania się nimi o barierkę. Stała wyprostowana, ale jakby niepewnie. Cienka sukienka lekko poruszała się przy nieznacznym wietrze.
     Po dłuższej chwili się odezwała, wskazując reką na niebo. Nie patrzyła na niego, błyszczący wzrok miała zawieszony w górze.

— Szukam gwiazd. Ludzie jednak tyle używają światła, że prawie wszystkie zagłuszają. U mnie w domu widać ich pełno, tutaj naliczyłam pięć — westchnęła.

     Nie wiedział, co odpowiedzieć, więc dalej milczał. Z dołu słychać było głośną muzykę, która psuła niezwykły klimat, jaki dziewczyna tworzyła swoją osobą i słowami.

     A ona po chwili znów się odezwała, tym razem odwracając ku nie mu głowę i patrząc w oczy.

— Chciałabym pojechać na pustynię, tam mogłabym patrzeć na najwięcej gwiazd. Mogłabym je oglądać przez całą noc, pomimo zimna, które tam panuje po zmroku.

     A chłopak, patrząc w jej roziskrzone oczy, zapragnął spełnić jej marzenie, choć jej nie znał, byle ujrzeć szczęśliwy uśmiech na jej twarzy. Bo nie wydawała się szczęśliwa.

     Dziewczyna odwróciła głowę, by znów patrzeć w dal.

— Kim jesteś? — odważył się powiedzieć.

— Kuzynką Mike'a. Przyjechałam tu kilka dni temu.

— Dlaczego nie zeszłaś na dół? — spytał trochę zdziwiony. Z jej powodu Mike zabronił wchodzić na górę? Czemu?

— Dlaczego? — powtórzyła ze smutnym uśmiechem — Bo nie chciałam. Tak samo nie chciałam, by ktoś wiedział, że tu jestem.

— Dlaczego? — powtórzył, nie rozumiejąc jej.

                                                                                                                                    Rusałka

czwartek, 4 lipca 2019

Recenzja 16 - Clara Sanchez - ,,Co kryje twoje imię?"

     Ostatnio w ręce wpadła mi książka o ciekawej okładce. Twarz dziewczyny o bardzo jasnej, niemalże białej karnacji z czerwonymi ustami i czarnymi, długimi włosami. Przez pierwszą chwilę pomyślałam, że to pewnie jakiś horror czy coś w tym stylu. Jednak później mój wzrok zatrzymał się na imieniu i nazwisku autorki, które ku mojej uciesze brzmiały hiszpańskojęzycznie. Postanowiłam zgłębić moją wiedzę czytając krótkie streszczenie z tyłu i notkę o autorce.
     Clara Sánchez z wykształcenia jest wykładowczynią literatury hiszpańskiej i zdobywczynią wielu nagród m.in.: Premio Planeta, Premio Nadal (najstarszej nagrody literackiej w Hiszpanii) i Premio Mandarache. ,,Co kryje twoje imię?" (hiszp. Lo qué esconde tu nombre?) jest nadzwyczajną powieścią, ponieważ pomimo tego, że akcja dzieje się w teraźniejszości odnosi się momentami do czasów zagłady, obozów koncentracyjnych. Czytając możemy poznać historię z dwóch perspektyw młodej, spodziewającej się dziecka Sandry i dawnego więźnia obozu zagłady w Mauthausen Juliána, którzy opowiadają na zmianę. Nie chcę Wam zdradzać całej akcji, więc zarysuję tylko jej ogólny obraz.
     Pewnego dnia Julián otrzymuje list od swojego przyjaciela i kompana z czasów obozu Salvy. Przez co wyjeżdża on z Buenos Aires do Hiszpanii, żeby spotkać się z Salvą. Jednak już go tam nie zastaje. Staruszek postanawia powrócić do "zabaw" z przeszłości, i kontynuować śledzienie i zatraszanie nazistów, którzy na stare lata osiedlili się na słonecznym hiszpańskim wybrzeżu. Po drodze spotyka Sandrę, która przez przypadek wplątała się w te sprawy. Akcja zaczyna nabierać rozpędu, podczas których czujemy się jak widzowie trilleru. Sprawy zaczynają się komplikować, przychodzą nowe wątki i bohaterowie, ujawniają się nowe uczucia i sekrety. Chwilami nawet nie wiadomo komu uwierzyć. Czy Juliánowi uda się ujawnić prawdziwe oblicze nazistowskich zbrodniarzy? I czy Sandrze uda się wyplątać z nazistowskiej pajęczyny, w której się znalazła?
     ,,Co kryje twoje imię?" otworzyło mi oczy na to, że nie można wszystkim bezgranicznie ufać, i że nie zawsze przyjaźnie wyglądająca babcia czy dziadek będą kalką aniołów i dobroci. Jeden wątek potoczyłabym trochę inaczej. Chodzi mi tutaj o historię Sandry i Alberta. A resztę bym w sumie zostawiła tak jak jest. ;) Miłej lektury!







                                                                                                                                       Rose

niedziela, 31 marca 2019

Podróż 16 - Herbaciana wyspa


Una úlcera en las piernas o en los pies se debe a pérdidas de la piel ya sea en todas o alguna de sus capas, las cuales no llegan a cicatrizar correctament
    Witajcie! Wiem, że ostatnio wyprawiłam się do świata kawy. A teraz dla odmiany postanowiłam pojechać na herbacianą wyspę, czyli Sri Lankę.
     W drodze na Sri Lankę postanowiłam zapoznać się z historią "wynalezienia" herbaty. Dlaczego herbata jest nazywana tak, a nie inaczej? Kiedy już nasi przodkowie ją pili? Jednak odpowiedzi na pierwsze pytanie nie znalazłam. Co do drugiego, to wszystko zaczęło się już trzy tysiące lat przed naszą erą! Lecz pierwsze pisemne zachowane informację datuje się na X w. p.n.e. Do Polski herbata przybyła dużo, dużo później, bo dopiero w czasach panowania Jana II Kazimierza Wazy (XVII w.). Nie była jednak powszechnie pijana, bo taki nowy rarytas był pijany na dworze królewskim i dworach magnackich. Wierzono, że jest to drogie zioło lecznicze. Popularyzacja herbaty w Europie nabrała rozpędu dopiero w XIX w.
What You Need to Know About the 'Tea Plant'     Górzyste centralne tereny Sri Lanki idealnie nadają się na uprawę plantacji herbaty. Początkowo były porośnięte dziewiczymi lasami tropikalnymi, które za namową brytyjskich plantatorów wykorczowano. Na ich miejsce posadzono kawowce. I one rosłyby sobie dalej gdyby nie to, że zostały zaatokowane przez rdzę kawową, czyli chorobę wywołaną przez grzyb Hemileia vastatrix.  Potem pierwszą osobą, która po ustaniu tej epidemii obsadziła wzgórza Cejlonu był Brytyjczyk - James Taylor. Dla herbaty idealnymi warunkami są: duża wilgotność i opady, ale także nasłonecznienie, częste zamglenia i chłodne noce. Tak naprawdę herbata to drzewo, a nie krzew, które jest przycinane na wysokość około metra, w celu ułatwienia zbierania liści. Są one zbierane ręcznie. Pewnie się zastanawiacie kto te liście zbiera? I poprawną odpowiedzią na to pytanie wcale nie są Brytyjsczycy, tylko Tamilowie, którzy przybyli tu z południa Indii.
     Jak przyrządza się herbatę, którą potem pijemy? Otóż liście po ich wstępnym więdnięciu poddaje się procesowi fermentacji. Z pełnej fermentacji otrzymuje się herbatę czarną, a z częściowej - czerwoną. Zielona herbata powstaje wtedy kiedy liście po zbiorze poddawane są suszeniu bez procesu wstępnego więdnięcia i fermentacji.
     I jeszcze jedna ciekawostka dotycząca torebek do herbaty. Kiedyś one w ogóle nie istniały, a zostały wynalezione zupełnie przez przypadek. A było to tak... był rok 1908 i Thomas Sullivan chciał zachęcić klientów do zakupu herbaty, więc popakował je w ozdobne jedwabne woreczki jako element reklamy. Zaś klienci stwierdzili, że jest to już porcja herbatki idealna do zaparzenia. I w ten oto sposób możemy się teraz delektować herbatką bez fusów.