Trochę czasu mi zajęło, zanim zdecydowałam się sięgnąć po tą książkę. Myślałam, że to nudna biografia malarza. Jednak w trakcie czytania prawie dałam się nabrać, że to historia prawdziwego życia Pabla Picassa. Jednak podejrzane było to, że w jego życiu tak wiele się działo, jak na artystę lub kogokolwiek innego.
Gdy znalazłam się w połowie powieści miałam wrażenie, że pomyliłam książki i właśnie czytam Sherlocka Holmesa, a nie Malarza cieni. Wszystko zgadzało się co do joty, czyli okoliczności w jakich Sherlock poznał dr Watsona i inne ich wspólne akcje. Tylko tyle, że owy słynny detektyw nazywał się Arrow. Esteban Martin do swojej powieści dołącza jeszcze inne postacie literatury światowej m.in. Kubę Rozpruwacza czy mit o Hadesie i Persefonie.
Akcja rozgrywa się w dziewiętnastowiecznej Barcelonie. Głównie w kręgu malarzy i artystów. Nie zabraknie też wzmianki o La Vanguardia. Malarz cieni jest trillerem artystyczno-detektywistycznym. Zaczyna się od młodości Pabla i ciągnie się poprzez jego młodzieńcze lata. Przez pierwsze rozdziały główną rolę odgrywa Pablo, jednak potem przychodzi kilka rozdziałów chwały dla Arrowa. I tak dochodzimy do połowy książki, potem do Picassa i Arrowa dochodzi moment z morderstwem, którego ofiarą padło pięć dziewczyn z burdelu (w tym jedną z nich była ukochaną Pabla). Wszystkie wydarzenia zlepiają się tworząc razem logiczną układankę.
Malarz cieni jest idealnym przykładem zawarcia w jednej powieści wielu światowych historii tworzących niemalże nierozerwalną całość.
Rose
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz