Na maleńkim balkonie stała dziewczyna, oparta o barierkę, wpatrywała się w ciemne niebo, szukała gwiazd.
Nagle drzwi od pokoju się otworzyły i do pomieszczenia wszedł wysoki chłopak.
W ciemności nie zauważył wyróżniającego się kształtu dziewczęcej sylwetki, ale można to złożyć na karb kilku wypitych drinków, do których namówił go przyjaciel.
Zastanawiał się, dlaczego jego kumpel zabronił wszystkim wchodzić na górę, w końcu w czasie imprez dużo osób tu chodziło, nagła zmiana była wręcz szokująca.
Może ostatnio okradli go albo zepsuli coś cennego? Nie, wtedy by mu powiedział...
Z ciekawości nie mógł się powstrzymać i po kilku godzinach imprezy wymknął się na górę, tak długo mu zajęło upicie Mike'a.
Zajrzał do każdego pokoju gościnnego, myśląc, że może on miał gości, ale nikogo nie znalazł. Może i lepiej, bo byłoby dziwne, gdyby otworzył drzwi, a ktoś tam był...
A ten pokój, do którego wszedł, był mu dobrze znany, bardzo często spał tu po imprezach. Lubił go ze względu na balkon, który był tylko w tym pomieszczeniu. W nocy miło było stać i patrzeć w ciemność w ciszy.
Idąc właśnie w stronę balkonu, nie zauważył stojącej obok łóżka walizki, która pomimo mroku wyróżniała się kształtem, tak samo nie zauważył otwartej szafy pełnej ubrań.
Gdy już chciał otworzyć drzwi balkonowe, ujrzał dziewczynę opartą o barierki.
Zdziwiony cofnął rękę i pomimo wrodzonej pewności siebie przez chwilę zastanawiał się, czy jednak nie odejść. W końcu jednak ciekawość zwyciężyła i otworzył drzwi. Dziewczyna od razu odwróciła się zaskoczona, ale gdy go ujrzała, uśmiechnęła się nieśmiało i znów zwróciła wzrok ku niebu.
Chłopak stanął niepewnie obok niej, nie chciał na razie przerywać ciszy. Zaczął za to przyglądać się swojej towarzyszce. W pierwszej kolejności rzucała się trochę krągła sylwetka, przez którą stwierdził, że dziewczyna z pewnością lubi jeść. Mylił się, było przeciwnie, nie miała ona anoreksji czy bulimii, po prostu jadła mało. Równie mało się ruszała, ale to przez chorobę, pomimo diety nie mogła utrzymać satysfakcjonującej wagi, pogodziła się z tym, tak samo, jak z chorobą, z której nie mogła wyzdrowieć.
Miała długie włosy do pasa, z pewnością ciemne, ale czy czarne, czy brązowe, nie potrafił stwierdzić. Jej ręce drżały lekko, mimo opierania się nimi o barierkę. Stała wyprostowana, ale jakby niepewnie. Cienka sukienka lekko poruszała się przy nieznacznym wietrze.
Po dłuższej chwili się odezwała, wskazując reką na niebo. Nie patrzyła na niego, błyszczący wzrok miała zawieszony w górze.
— Szukam gwiazd. Ludzie jednak tyle używają światła, że prawie wszystkie zagłuszają. U mnie w domu widać ich pełno, tutaj naliczyłam pięć — westchnęła.
Nie wiedział, co odpowiedzieć, więc dalej milczał. Z dołu słychać było głośną muzykę, która psuła niezwykły klimat, jaki dziewczyna tworzyła swoją osobą i słowami.
A ona po chwili znów się odezwała, tym razem odwracając ku nie mu głowę i patrząc w oczy.
— Chciałabym pojechać na pustynię, tam mogłabym patrzeć na najwięcej gwiazd. Mogłabym je oglądać przez całą noc, pomimo zimna, które tam panuje po zmroku.
A chłopak, patrząc w jej roziskrzone oczy, zapragnął spełnić jej marzenie, choć jej nie znał, byle ujrzeć szczęśliwy uśmiech na jej twarzy. Bo nie wydawała się szczęśliwa.
Dziewczyna odwróciła głowę, by znów patrzeć w dal.
— Kim jesteś? — odważył się powiedzieć.
— Kuzynką Mike'a. Przyjechałam tu kilka dni temu.
— Dlaczego nie zeszłaś na dół? — spytał trochę zdziwiony. Z jej powodu Mike zabronił wchodzić na górę? Czemu?
— Dlaczego? — powtórzyła ze smutnym uśmiechem — Bo nie chciałam. Tak samo nie chciałam, by ktoś wiedział, że tu jestem.
— Dlaczego? — powtórzył, nie rozumiejąc jej.
Rusałka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz