sobota, 2 kwietnia 2016
Tajemnica brylantu Persefony cz.10
Bridget w tym czasie poszła do toalety. Kiedy weszła do ich przedziału od razu poczuła chłód. Zamknęła okno, choć miała wrażenie, że gdy pociąg się zatrzymywał to okno było zamknięte. Nie zastanawiając się tym dłużej próbowała znaleźć odpowiedź na pytania: Gdzie jest Mark? Czemu tak długo go nie ma? Jak długo można się pytać konduktora - Jak długo jedzie pociąg? Wyszła z ich przedziału i poszła do następnego wagonu. Otworzyła drzwi i zobaczyła go nieprzytomnego, leżącego na podłodze. Przeniosła go do ich przedziału i robiła co tylko mogła, aby odzyskał przytomność. Chwyciła chustkę, zamoczyła ją w wodzie i położyła na czole chłopaka. Po chwili się obudził i od razu szybko powiedział:
- Pociąg jedzie cztery godziny. Gatunek pingwinów lądowych na pokładzie.
- Spotkałeś tych dwóch ohydziolów? Naprawdę? Myślałam, że dali już sobie spokój?
- To na widok jednego z nich straciłem przytomność. Gdybym nie popatrzył za siebie to może bym nie zemdlał, ale mielibyśmy PRZERĄBANE, bo bylibyśmy pewni, że nas nie śledzą.
- Ojeju! Już strach myśleć co będzie dalej. Musimy coś wymyślić.
Była godzina dziewiętnasta czterdzieści pięć, gdy pociąg zatrzymał się na stacji malijskiej pięć kilometrów od Mopti. Z wagonu wysiadło dwoje młodych Europejczyków - chłopak i dziewczyna. Po chwili pociąg już jechał dalej.
- No dobra Bridget. Jaki jest twój plan?
- Pójdziemy pieszo do Mopti, żeby ich zmylić. Pewnie teraz czekają tam na dworcu aż wyjdziemy i wskażemy im drogę. Wyruszymy o świcie. Teraz rozbijemy namioty i prześpimy się. Możemy spokojnie spać, ponieważ nie domyślą się gdzie jesteśmy, są zbyt tępi. Dobranoc Mark.
- Dobranoc Bridget.
Rose
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz