czwartek, 13 października 2016

Kiedy niebo miesza się z ziemią... frag. 4

- Och! Przykro mi - rzekła smutniejąc.
Doszły już do parkingu i podeszły do samochodu. Była to niebieska, pięcioosobowa Toyota.
- To ten. - rzekła Risa zatrzymując się i wyjmując klucze.
- Ładny.- pochwaliła Iza.
- Dzięki. - rzuciła tylko Risa odpalając samochód.
- To gdzie mieszkasz?
- Jak wyjedziesz z parkingu skręć w prawo. 
- Dobra, a potem? - spytała skręcając.
Iza przewrociła oczami. 
- Na razie jedź prosto, powiem ci kiedy masz skręcić
- Ok.
Przez chwilę jechały w milczeniu. Potem jednak Iza rzekła:
- To tu. Skręć w lewo.
- Ok.
- To gdzie twój dom? - spytała Risa zwalniając do trzydziestu kilometrów na godzinę. 
- Ten - powiedziała wskazując ręką w lewo - Ten duży nie pomalowany. Ej, nie ma samochodu!
- Świetnie! Dobra, zaparkuję przy nim. 
- Mama pewnie będzie w domu, szkoda, że musi tu zostać. Ale gdyby ona zniknęła tata zacząłby szukać mnie. 
- Ale ty i twoja mama nie musiałybyście wychodzić z domu. Byście u mnie mieszkały przez jakiś czas, a potem pojechały razem do Hiszpanii. 
- No, nie wiem. Nie mamy pieniędzy. Musiałabyś nam wszystko kupować.
- Mi rodzice zostawili dużo pieniędzy.
- Może wysiądźmy? - spytała Iza - Boję się, że tata zaraz przyjedzie.
- Ok. Ja właściwie też się boję.
Wysiadły z Toyoty i ruszyły do drzwi. 
Iza nie zapukała tylko otworzyła drzwi i ostrożnie weszła. Jakby bojąc się, że jednak jej ojciec tu będzie.
- Mamo! - zawołała. Ale cisza w domu była niepokojąca.
Nikt nie odpowiedział. Iza pobladła, przez głowę przechodziły jej najgorsze scenariusze. A Risie pierwsze co przyszło na myśl było morderstwo. 
Iza bez słowa pobiegła do sypialni rodziców. Była przerażona.
Otworzyła drzwi i rozejrzała się zdumiona. Było pusto. Nie tylko w sensie takim, że nikogo nie było, ale też w takim, że niczego nie było. Mebli, firan, dywanu, a nawet lampy. Niczego.
Risa wyjrzała jej przez ramię i też się zdziwiła. 
- Chyba się wyprowadzili - rzekła wreszcie Risa po chwili ciszy.
- Chyba tak - odrzekła cicho Iza. Jej głos brzmiał tak przeraźliwie smutno, że Risie scisnęło się serce. Spojrzała na nią ze współczuciem i przytuliła. Stały tak przytulając się dłuższą chwilę.
- Boję się o mamę. Jak on jej coś zrobi? Zresztą dlaczego zostawił pusty dom? I to jeszcze otwarty? Może myślał, że zgłoszę go na policję. A może zastawił na mnie pułapkę? I chce... - tu urwała. Nie była wstanie tego powiedzieć. Przecież to był jej ojciec i go kochała. 
- A może nie. Chodźmy do pokoju - odpowiedziała Risa pogodnie, chociaż w środku drżała ze strachu. 
Iza tylko skinęła głową. Przeszły koło kilku pokojów, za nim doszły do tego właściwego. 
Iza zawachała się nacisnąć klamkę. A jak tam też nic nie będzie? Albo może tam ktoś czeka by ją zabić. Risa jednak bała się mniej i nacisnęła klamkę zanim Iza zdążyła coś powiedzieć. 
Drzwi otworzyły się z trudem, coś z drugiej strony zawadzało otwarcie. Risa i Iza pchnęły jednak mocniej, a potem zastygły zdumione. 

                                                   c.d.n.
                                                                                                  Rusałka

Brak komentarzy: