sobota, 20 stycznia 2018

Sprzedawca snów cz.1

     Było już około dziesiątej nad ranem. Na przedmieściach szedł młody człowiek. Wyglądał dziwacznie. Ubrany był w złocisty płaszcz, który sięgał prawie do ziemi i czarne spodnie. Przy pasie miał miecz.
     Gdy szedł ulicą wielu przechodniów się za nim oglądało. Stanowił niecodzienny widok.
W lewej ręce miał koszyk, w którym coś pobrzękiwało. Szedł pewnym siebie krokiem. Spoglądał hardo na każdego kto mu się przyglądał.
     Przybył do tego miasta tylko z jednego powodu. Nie lubił ciekawskich ludzi. A tu było ich pełno. Wolał swój świat. Ale musiał tu przybyć. Pewna osóbka wezwała go we śnie. To nie zdarzało się często. Ona (bo to była dziewczynka) nadawała się na jego następczynię. Oczywiście dopiero za kilkaset lat go zastąpi, ale musi się wiele nauczyć. 
     Dotarł do rynku. To tutaj miał ją spotkać.
     Młodzieniec szedł powoli i przeszukiwał wzrokiem tłum. Dzisiaj była sobota, czyli dzień targowy, a co za tym idzie pełno ludzi. Trudno tu kogokolwiek znaleźć. Głośny gwar rozmów irytował go. Rozglądał się pomiędzy stoiskami. Tu mniej zwracał na siebie uwagę. Każdy był zajęty kupnem potrzebnego towaru, nie przyglądał się obcym przybyszom. Jego wzrok nieustannie błądził między ludźmi.
     Nagle mężczyzna przystanął. Niedaleko ujrzał grupę dzieci, stały przy jednym ze stoisk z biżuterią. Przepychały się.
     Ale ujrzał też ją. Małą osóbkę. Stała dalej i zamyślona przypatrywała się temu wszystkiemu.
     Ona była mądrzejsza od dzieci w jej wieku. Wiedziała, że za chwilę sprzedawca towaru przegoni ich, bojąc się kradzieży. Zresztą, uważała, że nie ma sensu przyglądanie się biżuterii, skoro i tak nie można jej mieć. Czarne, lekko falowane włosy były charakterystyczne przy tych jasnowłosych ludziach. Wyróżniała się z tłumu.
     Czując na sobie czyjś wzrok odwróciła się w stronę mężczyzny. Gdy do ujrzała jej twarz rozjaśniła się w uśmiechu. Jej blada twarz kontrastowała z kruczoczarnymi włosami i czerwonymi ustami. Jednak uśmiech i zaczerwienione policzki sprawiały, że dziewczynka wydawała się piękna. Jej szare oczy błyszczały niesamowicie.
     Nie podbiegła do niego, jak to czynią to dzieci w jej wieku. Stała w bezruchu. Sprzedawca ruszył w jej stronę. Przepychał się wśród ludzi, by dotrzeć do niej. Małej, dziesięcioletniej sierotki.
- Witaj, Aillen.
Dziewczynka tylko z uśmiechem skinęła głową.
- Co robimy? - spytała wreszcie po chwili milczenia.
- Gdzie twoja opiekunka? - zignorowałem jej pytanie. Aileen była z domu dziecka.
- Gdzieś tam - machnęła ręką w kierunku straganu z wypiekami.
- Poczekaj tu na mnie. Porozmawiam z nią.
- Dobrze - przytaknęła jedynie. Nie zadawała zbędnych pytań. Wyczuła, że teraz byłyby one nie na miejscu i pozostałaby bez odpowiedzi na nie.
    Patrzyła tylko na oddalającą się postać z zainteresowaniem. Była ciekawa jak rozpozna panią Hildę. Przecież jej nie znał, a ona mu nic o niej nie powiedziała.

                                                                                                   Rusałka

Brak komentarzy: