Na początek opowiem wam historię Orffyreusza. Tylko nie pomylcie go z Orfeuszem, bo wyjdzie zupełnie inny mit. Dziwne imię, co nie? I oto właśnie gościowi chodziło. Jego imię miało się kojarzyć z alchemią, magią i wiedzą tajemną. Jednak tak naprawdę było tylko pseudonimem jednego z saksońskich chłopów - Eliasa Besslera. Nie był on zbytnio wykształcony, bo skończył zaledwie gimbazę. No, a potem wyruszył w świat. Nikt do końca nie wie, czym się zajmował, ale chodzą mity, że był alchemikiem, uzdrowicielem i zegarmistrzem. W końcu postanowił się ustatkować i ożenił się z córką ZAMOŻNEGO mieszczanina. Według mnie w tym małżeństwie chodziło Orffyreuszowi o kasę, żeby móc zająć się swoją życiową obsesją - udowodnieniem, że można skonstruować perpetuum mobile.
Swoją pierwszą machinę budował przez dziesięć lat. Trochę długo, ale nie zapominajmy, że żył w XVIII wieku. Kiedy skończył był dumny ze swojego dzieła, tak dumny, że na pokaz zaprosił lokalną elitę. Swoje dzieło reklamował tymi słowami: Samo nie zatrzyma się nigdy. Co oczywiście było niezgodne z I zasadą dynamiki Newtona, która głosi, że istnieje układ odniesienia, w którym ciało niepodlegające oddziaływaniom zewnętrznym spoczywa lub porusza się po prostej ze stałą prędkością. Poza tym Orffyreusz był chorobliwie ambitny i nadpobudliwy, więc kiedy się dowiedział, że stał się obiektem złośliwych żartów, wpadł w furię i roztrzaskał maszynerię.
Obsesja znowu okazała się silniejsza od rozumu i w rok wybudował drugie perpetuum mobile. Był to rok 1714 kiedy odwiedził go jeden z geniuszów ówczesnej nauki Gottfried Leibniz. Bessler pokazał mu swoje cudo i przekonał go, że wbrew pierwszej zasadzie dynamiki Newtona ta maszyna nie ma prawa istnieć. Udało mu się przekonać Leibniza, bo ten z Newtonem darzyli się szczerą nienawiścią. Wzajemnie oskarżali się o plagiat i bezkrytycznie przyjmowali wszystko co mogło zaszkodzić rywalowi.
Fantaści, którzy próbują zbudować perpetuum mobile, chcą stworzyć coś z niczego, co jest niemożliwe.(I.Newton)
Mam nadzieję, iż nie ma w Anglii zbyt wielu osób, które podzielają punkt widzenia pana Newtona twierdzącego, że wszechświat wymaga ciągłej naprawy. W mojej opinii taka filozofia podważa mądrość i wielkość Stwórcy.(G.Leibniz)
Jednak Orffyreusz nie żył potem długo i szczęśliwie z Noblem na koncie za skonstruowanie maszyny, która nie ma prawa istnieć. Później jego wieloletnia służąca uciekła od niego i oskarżyła go o mydlenie ludziom oczu. Wyznała, że koło nie napędzało się samo, lecz było potajemnie nakręcane. W ścianie komnaty znajdował się niewielki otwór, przez który wkładano długi żelazny pręt zakończony z jednek strony hakiem dopasowanym do ukrytego przed widzami walca, a z drugiej korbą. I w taki oto magiczny sposób, pełen alchemicznych zaklęć i czarów kręciło się i nigdy nie zatrzymywało samo. Nietrudno przewidzieć reakcję wynalazcy, kiedy jego reputacja legła w gruzach. Oczywiście wpadł w atak szału i w jego efekcie roztrzaskał po raz kolejny swoją życiową miłość i zniszczył wszystkie rysunki i szkice związane z machiną. Gdy jego szał ustał zaszył się w samotności i ukryciu, gdzie projektował młyny i wiatraki. Jednak nie był nieśmiertelny. Zginął w 1745 roku potykając się i spadając z dużej wysokości, a wraz z nim cała tajemnica o perpetuum mobile. Ale czyżby na pewno? W 1775 roku Francuska Akademia Nauk ogłosiła, że stworzenie perpetuum mobile jest niemożliwe. Jednak to nie powstrzymuje mnie przed sprzeciwianiem się prawom fizyki. I nadal wierzę, że w końcu uda mi się zbudować machinę nie mającą prawa istnieć.
Rose
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz