Arilen zdjął swój płaszcz, powiesił go i podszedł do Aileen.
- Musisz coś zobaczyć - powiedział cicho. Dziewczynka odwróciła się zaciekawiona, a mężczyzna podszedł do stolika, gdzie leżał koszyk ze snami i wyjął jeden z nich. Jako jedyny miał wzory na szklanym słoiku. Odkręcił zakrętkę i powiedział słowo w nieznanym Aileen języku.
Z niebieskiej mgiełki, która wyleciała, zrobiła się mała łódka z jednym wiosłem w środku. Dziewczynka patrzyła na to z zachwytem, a Arilen obdarzył ją uśmiechem.
- Wejdź do niej. Wybierzemy się na łapanie snów.
Podekscytowana wskoczyła do środka, a za nią Sprzedawca Snów.
Gdy oboje znaleźli się w środku, łódka zalśniła na niebiesko i rozpłynęła się w powietrzu. Pojawili się wśród kolorowych chmur. Aileen była zachwycona. Wstała i dotknęła pomarańczowego puchu, rozpływał się w jej dłoni.
- Popatrz - powiedział Arilen wskazując na coś nad jej głową.
Latał tam ptak. Ale nie taki zwykły. Miał kolor zielonkawy, wyglądał tak jakby miał się za chwilę rozpłynąć.
- To sen. Tutaj jest ich bardzo dużo. Tu tworzą się sny, stąd pochodził pierwszy Sprzedawca Snów. To jest kraina Sogni.
- Jest piękna. Chciałabym tu mieszkać - rozmarzyła się Aileen. Usiadła wreszcie i teraz tylko patrzyła.
Za to Arilen wstał i złapał ptaka. Położył go ostrożnie na dnie łodzi.
- Nie ucieknie? - spytała dziewczynka przyglądając mu się dokładnie. Ciągle trochę zmieniał kształt i falował na wietrze.
- Nie, wie kim jestem. Nie robię im krzywdy, więc nie uciekają - wyjaśnił cierpliwie Arilen.
Mężczyzna usiadł i zaczął wiosłować. Zagłębiali się w tą niesamowitą krainę.
Po złapaniu kilkudziesięciu snów Arilen zawrócił łódkę.
- To koniec? - spytała Aileen markotnie. Siedziała podpierając rękami brodę, zapatrzona w piękną dal. Chmury mieniły się tysiącami kolorów, jakby cały czas trwał tu zachód słońca. Drżące, uciekające sny pojawiały się co jakiś czas, szybując.
- Tak, ale chcesz jeszcze jedną podróż? Do gwiazd?
- Tak! - zawołała z radością.
Arilen wypowiedział kilka słów i łódka wraz z nimi zniknęła. Pojawili się na ciemnym niebie. W koło było pełno świateł. Podpłynęli bliżej i dziewczynka dostrzegła, że te światła to ludzkie postacie. Mężczyźni i kobiety. Najbliższa postać miała złote włosy i szatę, blask nie pozwalał dostrzec szczegółów.
Dziewczynka krzyknęła ze zdumienia. Jak to możliwe? W jej świecie mówiono, że gwiazdy to wielkie kule ognia. A tutaj? To latający ludzie! Gwiazda odwróciła się do nich i trochę przygasła, tak by mogli bez mrużenia oczu na nią patrzeć. Był to uśmiechnięty staruszek.
- Witaj, Arilenie - powiedziała niezwykła postać.
- Witaj, Serisie - odpowiedział Sprzedawca Snów - To Aileen.
- Ale się dobraliście imionami. Prawie takie same - zaśmiał się przyjaźnie starzec.
- Bez przesady.
- Przyszliście w sam raz na taniec gwiazd.
- Wiem.
Gwiazda znów zaczęła mocno świecić i oddaliła się od nich, by dołączyć do pobratymców.
I właśnie wtedy światła zaczęły się poruszać. Najpierw powoli, a potem co raz szybciej. Taniec był dziki i gwałtowny, co nie do końca pasowało do gwiazd, ale było piękne. Aileen była zachwycona, nie mogła oderwać od nich oczu.
Światła zbliżały i oddalały się od siebie. Czasem wydawało się, że zlewały się w jedną świecącą kulę. Chwilami widać było ich ludzkie postacie, które szybko znikały w świetle.
Spektakl trwał jakąś godzinę.
Aileen w świetle gwiazd wyglądała niesamowicie. Czarne włosy lśniły, a blada twarz jaśniała, co wręcz upodabniało ją do tańczących gwiazd.
Najpierw uśmiech, a potem skupienie zawitało na jej twarzy, co spowodowało, że wyglądała doroślej, a raczej dojrzalej, jakby widziała coś poza tymi gwiazdami, jej oczy w tym czasie były głębią, w której można było się zatopić nie znajdując dna, a jaśniały niespotykanym blaskiem. Chłonęła te chwile całą sobą.
Arilen, gdy tak na nią patrzył był zachwycony, to zdarzenie wydarzało się raz na kilka tysiącleci i obiecał sobie, że na wszystkie z nią będzie tu przylatywał, by tylko ujrzeć to niespotykane zjawisko, taką zmianę wyglądu.
Łódka zmaterializowała się w pokoju. Wrócili do, i tak niezwykłej, rzeczywistości. Aileen od razu wyskoczyła z łódki i położyła się na łóżku.
- Jutro na targu kupimy ci jakieś ubrania - powiedział Arilen.
Ale dziewczynka nie odpowiedziała, była tak zmęczona, że zdążyła usnąć, więc Arilen podszedł do niej i przykrył ją ostrożnie kołdrą.
Tym razem nie otworzył snu, było to niepotrzebne, on już był w niej i na razie nie potrzebowała innego.
Potem sam się położył. Nie był jakoś bardzo zmęczony, ale nie miał co innego robić. Sny do słoików chciał powsadzać z Aileen. No właśnie, co za dziewczynka. Z nią jest zupełnie inaczej, myślał.
Blask księżyca oświetlał jej bladą twarz. Był ciekaw skąd naprawdę pochodzi. Przecież do tamtych ludzi, gdzie mieszkała nie pasowała. Tam wszyscy mieli jasne włosy, niektórzy brązowe. Czarnych nikt. Może pochodziła z Ergen? Nie, oni mają śniade twarze, a jej jest blada, tylko włosy są podobieństwem. A z tego miasta? Tu jest całkowita mieszanka ras. Może stąd pochodzi? Albo może z Ceinny... Ech, jutro się popyta kilku osób co sądzą na ten temat. Znużony wreszcie usnął.
Aileen obudziła się, gdy słońce było już wysoko na niebie. Dochodziła dwunasta, ale dziewczynka o tym nie wiedziała. Rozejrzała się po pokoju i zobaczyła, że Arilena nie ma.
Rusałka