Z lasu wyłoniły się niewyraźne postacie, poruszały się bardzo szybko. W świetle wschodzącego słońca można było dostrzec, że to dwa wilki z ludźmi na grzbiecie. Biegły obok siebie, ich pasażerowie najwidoczniej spali.
Zwierzęta sunęły cicho przez łąkę. Z dala widać już było miasto, a raczej jego mury i wysokie budynki.
To był inny świat niż znała Aileen. Piękniejszy i bardziej groźny. Wilki przeniosły ich tam przez portal.
Arilen znał każdy kąt tej miejscowości, choć rzadko tu bywał. Bo raz na kilkaset lat nie można nazwać częstym. Dziewczynka poruszyła się niespokojnie. Vagus mówił coś do niej.
Po chwili się przebudziła i usłyszała:
- To Estrellas. Miasto gwiazd. Piękne... I groźne.
Patrzyła z zachwytem na miasto. Arilen, który również się zbudził, nie bardzo mu się przyglądał. Znał je wystarczająco.
- Vagusie, możesz już się zatrzymać, dojdziemy pieszo - powiedział mężczyzna.
Wilki przystanęły.
- Żegnajcie - powiedziała Aileen.
Arilen nie pożegnał się z nimi ani słowem. Skinął tylko głową i odwrócił się. Czekało ich jeszcze ponad pół godziny drogi.
- Aileen, chodźmy.
- Dobrze, gdzie jesteśmy? Tu jest... inaczej. Nawet powietrze ma jakiś zapach - zauważyła dziesięciolatka.
- To od miasta. Przenieśli nas do Ogis. Tu jest inaczej niż w twoim świecie. W mieście nie jest zbyt bezpiecznie, więc trzymaj się blisko mnie i bądź uważna.
- Dobrze. A co tam będziemy robić?
- Będę sprzedawać sny. Dawno tu nie byłem, więc powinno być dużo nabywców.
- Ja kiedyś też będę? - zmarszczyła brwi dziewczynka. Nie wydawało jej się to interesujące.
- Tak, ale to nie jest nudne - powiedział z uśmiechem - Zobaczysz.
- Aha... A długo będziemy w mieście? - zadała kolejne pytanie.
- Nie wiem...
Mężczyzna zagłębił się w swoich myślach. Nie był przyzwyczajony do długich rozmów. Tyle lat wędrował sam...
Aileen patrząc na niego zrozumiała, że on nie chce z nią rozmawiać, więc przyglądała się tylko coraz bardziej przybliżającemu się miastu. Ciekawiło ją, jak tam będzie. Miała jeszcze miliony pytań. Ale nie chciała się naprzykrzać. Trochę bała się, że jeszcze by ją zostawił lub oddał znów do sierocińca. A ona przecież chciała przygód!
Po jakimś czasie doszli do drogi prowadzącej do miasta. Było na niej pusto. Tylko raz ktoś przejechał konno.
Gdy przeszli przez bramę dziewczynka zatrzymała się. Arilen miał rację. Nie przypominało tego co znała. Złapała mężczyznę za rękę, a on spojrzał na nią zdziwiony. Po chwili zrozumiał, że to wszystko ją przytłoczyło.
- Spokojnie, nic ci się nie stanie - uspokoił ją.
Dziewczynka nic nie odpowiedziała, ale poczuła się lepiej.
- Pójdziemy do mojej znajomej. Prowadzi tawernę.
- A jak będziesz sprzedawał sny? Na straganie?
- Nie. Rozniesie się wieść, że tu jestem, będą przychodzić sami. Większość ludzi nie ma pojęcia, że sprzedaję sny. I nigdy się nie dowiedzą. One są cenne, nie mogą trafić do byle kogo.
Rusałka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz