piątek, 21 września 2018

Sprzedawca snów cz.6

- Masz przyjaciół? - zmieniła temat Aileen. On spojrzał na nią zdumiony. Nie spodziewał się takiego pytania, ale to jeszcze dziecko, pewnie wiele razy go zaskoczy.
    Arilen milczał przez chwilę szukając w myślach kogoś kto byłby mu bliski.
- Nie... Wiele osób znam, ale to nie przyjaciele. Ale kiedyś... Zresztą, nieważne.
- Ja nigdy nie miałam kogoś takiego. Będziemy przyjaciółmi?
     Mężczyzma spojrzał jej głęboko w oczy. Widział w nich nadzieję, ale gdzieś dalej smutek.
- Tak. Będziemy bardzo blisko. 
- Tak bardzo się cieszę! - zawołała z radością, podskakując.
    Patrzył na to z uśmiechem. Miło było mieć kogoś takiego przy sobie.
- Daleko jeszcze? - z zamyślenia wyrwał go głos Aileen. Stawała się coraz odważniejsza i zadawała coraz więcej pytań. Ciekawe czy on też taki był, gdy uczył go Eras.
- Odpowiesz mi? - zapytała jeszcze z miną świadczącą, że nie da za wygraną.
     Mężczyzna rozejrzał się najpierw, a na jego twarz wpłynął uśmiech.
- Widzisz tamten szyld z księżycem? To tam.
     Dziewczynka od razu z zainteresowaniem zaczęła przyglądać się tawernie.
     Weszli przez wąskie drzwi. W środku było prawie pusto. No tak, o piątej rano raczej nie było gości.
    Arilen od razu podszedł do lady. Siedziała tam, na krześle młoda, wysoka kobieta. Miała rude włosy sięgające do pasa. Okrągła, ładna twarz rozjaśniła się w uśmiechu, gdy zobaczyła mężczyznę z dziewczynką.
- Witajcie! Arilen! Jak dawno cię nie widziałam.
- Zmieniłaś się.
- Dziwisz się? Ostatnim razem byłeś tu ponad sto lat temu. Miałam wtedy jakieś piętnaście lat.
- No tak. Dasz nam pokój?
- Oczywiście. A kogo tu ze sobą przyprowadziłeś? - spytała patrząc przyjaźnie na dziewczynkę.
- To moja uczennica, przyszła następczyni. Ma na imię Aileen.
- Och, jakie masz szczęście! To zaszczyt zostać wybranym. A! I mów mi Resa - powiedziała z entuzjazmem.
- Dobrze - powiedziała dziesięciolatka przyglądając się rudowłosej. Od razu poczuła do niej sympatię.
- No, to zaprowadzę was do pokoju. Chodźcie za mną.
     Ale z jednego ze stolików rozległo się wołanie.
- Ej, Resa! Daj jeszcze piwa! To będzie ostatnie!
- Och - jęknęła - Poczekajcie chwilę.
     Podeszła do siedzącego mężczyzny. Twarz miał całą czerwoną, ale nie wyglądał źle.
- Słuchaj, nie dam ci nic więcej. Wynocha! Dawno powinieneś już był wyjść stąd.
- Ale, ale... - zabełkotał.
- Nie. - odrzekła stanowczo Resa. Popchnęła go z krzesła tak, że znalazł się na ziemi i się odwróciła.
     Gdy doszła do lady, zobaczyła, że mężczyzna niechętnie idzie w kierunku wyjścia. Cały czas zerkał na nią gniewnie.
- Terr - zawołała donośnie. Po chwili pojawił się koło niej rosły młodzieniec.
     Popatrzył tylko na pijaka, a ten od razu wybiegł z lokalu. Bał się go.
- To Terr, mój mąż - przedstawiła mężczyznę.
- Arilen - odpowiedział Sprzedawca Snów podając mu rękę i mierząc badawczym spojrzeniem - A to Aileen.
- Cześć - mąż kobiety uśmiechnął się do dziewczynki, ale jego oczy pozostały zimne. Dziesięciolatka nie o dwzajemniła uśmiechu tylko mocniej ścisnęła rękę Arilena.
- To ja zaprowadzę wreszcie gości do pokoju, a ty zarygluj drzwi - powiedziała Resa do swojego męża.
     Aileen zamykały się oczy ze zmęczenia. Mało brakowało, a usnęłaby na stojąco. Weszli schodami na górę, a potem korytarzem aż do ostatniego pokoju po lewej stronie.
- Jest największy i ma dwa łóżka - wyjaśniła Resa otwierając drzwi.
- Dziękuję.
- Na ile zostaniecie? - spytała jeszcze kobieta stając w drzwiach.
- Jeszcze nie wiem, zależy ile będzie nabywców i w ogóle... 
- No tak. Za jedną noc płacicie 10 irów - kobieta już odchodziła gdy odwróciła się i spytała - Poinformować Ygera?
- Jeśli możesz - zgodził się Arilen rozglądając się po pokoju.
- Zrobię to jutro rano. Prześpijcie się jeszcze kilka godzin - powiedziała jeszcze. Arilen skinął w podzięce głową, a ona wyszła.
     Pokój był skromny. Dwa wąskie łóżka, stolik i krzesło. Ściany były pewnie wcześniej białe, a teraz szarawe.
     Arilen odłożył koszyk na stół i usiadł na łóżku. Dziewczynka za to mimo zmęczenia, podeszła do okna. Zanim rozciągał się widok na miasto. Na niektórych uliczkach można było dostrzec ludzi, ale nie wiele osób o takiej godzinie było poza domem.

Rusałka

Brak komentarzy: