Dobra daję już rozdział.
Rusałka
(wyszeptała:)
Wiedziała, że nie może tu dłużej zostać. ON by chciał by żyła. Więc MUSI przeżyć, wyczołgać się stąd na świeże powietrze. Ostatni raz spojrzała na jego osmaloną, ale uśmiechniętą twarz i odwróciła się. Zaczęła powoli czołgać się do wyjścia. Po kilku minutach wyszła z tunelu. Popatrzyła w tamtą stronę, ale nie ujrzała ciała swojego brata. Dym je zasłonił. Czuła jednak do siebie żal, że nie może go stamtąd wynieść by nie spłonął.
Łzy wypłynęły z zaciśniętych powiek dziewczyny. Teraz nie miała nikogo. Jej brat zginąl w ogniu jak ich tata, a potem mama.
Jak żywy przed jej oczami stanął obraz pożaru. Bezwiednie zaczęła przypominać sobie co się wtedy stało:
-Uciekaj! Szybko!
-A ty?! Tato!!!
-Biegnij za mamą! Szybko!
-Tato!!! Nie!!! Nie zostawię cię!!!
-A co z mamą?! Idź z nią i z bratem.
-Nie! - tupnęła nogą dziewczynka. Zaczęła biec w stronę taty.
-Wracaj! Sally! - krzyknęła kobieta stojąca kilka metrów dalej, trzymając małego chłopca za rękę.
Dziewczynka jednak nie zawróciła. Dobiegła do ojca i przytuliła go. A on widząc, że Sally od niego nie odejdzie, przytulił ją mocno. Miał nadzieję, że jego żonie uda się przeżyć razem z Zackiem.
Zaczął się rozglądać się jak uciec. Nie mógł dojść do reszty rodziny, bo zagrodził ich ogień. Zaczął iść w przeciwnym kierunku ze swoją córeczką. Nie mógł nawet biec, bo przypalona noga dawała mu się we znaki. Jednak i tak Sally ledwo za nim nadążała. Obejrzała się po raz ostatni w stronę matki i pomachała jej. Trzymała się mocno ręki ojca, ale kiedy on nagle przyspieszył pojękując cicho z bólu, prawie puściła jego rękę. Dziewczynka nie rozumiała dlaczego mają iść szybciej i powiedziała:
- Zwolnij tatusiu. Nie dam rady iść tak szybko.
- Musimy, niestety, bo inaczej zginiemy. Chodź moja królewno - ukucnął i wziął ją na ręce.
Przestraszona spytała:
Tatusiu, co się dzieje?
- Przejście za chwilę zagrodzi nam ogień. Będę musiał skoczyć, ale nie bój się.
Sally zrozumiała, że grozi im niebezpieczeństwo i wtuliła się bardziej w tatę. Ufała, że przy nim nic się jej nie stanie.
Kiedy doszedł do miejsca gdzie ogień był najmniejszy wszedł na kawałek betonu i rzekł:
- Rilla, przerzucę cię nad ogniem.
- A co z tobą?
- Spróbuje przeskoczyć po tobie, dobrze Rillo?
Pokiwała główką na znak zgody. Dziewczynka ze łzami w oczach patrzyła na swojego ukochanego tatusia, który ( co było dziwne) był jej bliższy niż mama, ale nie brat.
Ojciec przerzucił ją przez ogień. Krzyknęła z bólu kiedy płomienie musnęły jej nogi. ale po chwili była bezpieczna. Wstała płacząc z bólu, bo mocno uderzyła w ziemię i popatrzyła wyczekująco na tatę.
- Córeczko, jak mi się nie uda skoczyć to poszukaj mamy i brata. Zaopiekuj się nimi dobrze?
I pamiętaj jak się nazywasz, RILLO - powiedział ostatnie słowa ojciec i skoczył. Ogień powiększył się bardziej kiedy mówił. SKOCZYŁ PROSTO W OGIEŃ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz