wtorek, 27 czerwca 2017

Wakacyjna przygoda#1

Sally

     Na Ziemi jest wiele wspaniałych miejsc na spędzenie wakacji, lecz takim jednym, jedynym są Hawaje. Mój cel na tegoroczne wakacje. Mam nadzieję, że uda mi się zaszaleć i zrobić rzeczy, na które nie odważyłabym się przy zdrowych zmysłach. Nie mogę się doczekać. Za dwie godziny mój samolot wyląduje w Honolulu i będę mogła powiedzieć Aloha!

Juan

     Samolot lecący do Honolulu wylądował już pięć minut temu. Wysiadłem z niego i wybrałem się na poszukiwanie mojego bagażu. Poszedłem do luku bagażowego, gdzie zdążyła się już zebrać reszta pasażerów. Przejechałem po nich wzrokiem i ... nie, nie wierzę! To nie może być prawda! W tłumie pasażerów stała Sally. Dziewczyna, w której się zakochałem dwa lata temu. W jednej chwili moje uczucie do niej się ożywiło. Dwa lata temu dałem ciała, ale postanowiłem sobie, że nie wyjadę stąd, dopóki nie uda mi się jej zdobyć. Tylko co zrobić teraz? Poczekać aż mnie zauważy i sama do mnie podejdzie? Czy samemu podejść do niej? Ale co mam jej potem powiedzieć? Przez chwilę stałem zamyślony w miejscu, lecz w końcu postanowiłem zaryzykować i wybrałem drugą opcję.
-Cześć Sally.
-O Juan. Cześć. - odpowiedziała zaskoczona moim widokiem.
-Pięknie wyglądasz. - powiedziałem jej tak, bo wyglądała prześlicznie. Miała na sobie szaro-niebieską sukienkę, która idealnie pasowała do jej koloru oczu.
-Dziękuję. -Ty też nieźle wyglądasz w tej hawajskiej koszuli. - powiedziała omiatając mnie wzrokiem.
-Dzięki. Gdzie się zatrzymujesz?
-W takim prześlicznym drewnianym domku na plaży, niedaleko Pearl City.
-Naprawdę? Ja też mam tam mieszkać.
-Tylko nie myśl, że będziesz ze mną mieszkał w jednym domku.
-A nie będę? - zapytałem, a Sally tylko przewróciła oczami.

Liam

Wakacje na Hawajach. Zawsze o nich marzyłem i nie sądziłem, że uda mi się w końcu uzbierać na nie kasę. Ale się udało - wystarczyło tylko przez trzy lata nie jeździć na wycieczki szkolne. W czasie zbiórki kasy nie próżnowałem i zaprojektowałem balon, którym tam właśnie lecę. Przed chwilą minąłem Kalifornię. Jeszcze nie spadłem, bo dobrze obliczyłem opór powietrza i porobiłem inne niezbędne obliczenia, jak to na boskiego fizyka przystało.

                                                                                                                                            Rose

Brak komentarzy: