piątek, 1 września 2017

Podróż 12 - Chorwackie wakacje

     Ach, niewyobrażalne, zawsze pierwszego września rozpoczynałam rok szkolny, a dzisiaj pomimo, że jest piątek mam nadal wakacje. Mimo, że do końca wakacji zostały trzy dni postanowiłam skorzystać z okazji i wyleciałam do Chorwacji. Pamiętam jak się uczyłam geografii i natknęłam się na temat z rodzajami wybrzeży, było tam wybrzeże dalmatyńskie, które wydało mi się najładniejsze z pozostałych. Wybrzeże dalmatyńskie ciągnie się wzdłuż Chorwacji, tworząc na Adriatyku mniejsze i większe kropeczki i kształty z maleńkich wysepek. Pamiętam jeszcze, jak kilka lat temu przeczytałam ,,Dom Hadesa" Ricka Riordana,w której Jason z Nico szukają w Splicie berła Dioklecjana. Chciałabym pojechać do Spitu, ale mam tylko trzy dni, więc na cel wyznaczyłam Korculę i Dubrownik.
     Kiedy dotarłam na Korculę poczułam, że ktoś mi się przygląda. Był to tutejszy młody chłopak, kiedy zobaczył, że mu się przypatruję podszedł do mnie.
-Cześć! Jestem Frajer. - powiedział
-Cześć, Anna. To twoje prawdziwe imię?
-Nie, ale wszyscy tak na mnie mówią.
-Dlaczego? Jesteś aż takim frajerem?
-Szczerze mi to nie przeszkadza, nawet mi się podoba, że jestem takim przystojniakiem.
-Czekaj... chwila... jak to przystojniakiem? a frajer to nie ktoś naiwny?
-Nie - odpowiedział i się zaśmiał - po chorwacku to przystojniak, więc jak widzisz mam boskie przezwisko.
-No, najlepsze z możliwych. - powiedziałam uśmiechając się do niego - Oprowadzisz mnie i opowiesz mi co nie co o Korculi i Dubrowniku. - poprosiłam go.
-Dla ciebie wszystko Anno. - odpowiedział, a ja sobie pomyślałam: nie no! nie wierzę! nie dość, że frajer to jeszcze podrywacz.
     Zaczęliśmy spacerować.
-Wiesz, że jakbyś spojrzała na Korculę z góry to dostrzegłabyś, że układ ulic przypomina rybi szkielet. Od tej głównej drogi, na której teraz się znajdujemy rozchodzi się szereg równoległych uliczek poprowadzonych pod takim specjalnym kątem, żeby wpadał w nie tylko łagodny wiatr jugo, który wieje od morza, a nie porywisty i siejący zniszczenia wiatr bora z gór. Przez to jest tutaj tak cicho, spokojnie i przyjemnie chłodno. Kilka razy w tygodniu w kinie letnim przed Bramą Miejską rozgrywa się rycerski spektakl nawiązujący do legendy. Dawno, dawno temu wojska białe, czyli żółnierze muzułmańscy dowodzeni przez Osmana starli walkę z wojskiem czarnym, czyli piratami pod wodzą króla Moro. Moro rozpoczął bitwę porywając muzułmańską księżniczkę Bulę. Historia kończy się tak, że zakochany król piratów chce zmusić Bulę do miłości, lecz ona wzywa ukochanego Osmana, ponieważ woli umrzeć, niż pokochać kogoś innego.
     Dwie godziny później w Dubrowniku:
-Dubrownik jest wielki i żebyś mogła zobaczyć całe miasto potrzebowałabyś z kilka dni, dlatego zaprowadzę ciebie dzisiaj w miejsce, które uważam za najbardziej magiczne z całego miasta. To Wielka Fontanna Onufarego. Została wzniesiona w 1438 roku przez Włocha - Onofrio di Giordano della Cava dla uczczenia końca budowy wodociągu miejskiego. Woda z tej fontanny wypływa z ust szesnastu rzeźbionych masek. Są takie wierzenia, że jeśli ktoś umyje ręce pod wszystkimi szesnastoma kranami, obchodząc je zgodnie z ruchem wskazówek zegara to spełni się jego życzenie.
     Chciałam sprawdzić czy to naprawdę działa i czy moje marzenie się spełni, więc obeszłam Wielką Fontannę Onufarego zatrzymując się przy każdej masce i myśląc życzenie...


Brak komentarzy: