piątek, 9 lutego 2018

Sprzedawca snów cz.4

- Aileen - zaczął mimo woli patrząc, co dzieje się w słoiku - Musisz odłożyć już sen.
- Och - westchnęła. 
- Musisz odłożyć. Kiedy indziej może popatrzysz. Czas ruszać.
     Powoli odłożyła go na swoje miejsce. Z obrażoną minką zaczęła iść przed siebie. No tak, pomyślał Arilen, teraz muszę znosić jej fochy...
- Dzisiaj będziemy spać pod gołym niebem - powiedział, chcąc zacząć rozmowę z intrygującą go istotką.
- Naprawdę? - zainteresowała się Aileen - Zawsze to było moim marzeniem. A dasz mi ten sen, który widziałam? Chciałabym poznać jego dalszą historię.
- Dam ci inny. Ten zasmuciłby cię - odmówił.
     Tak rozmawiali przez kilka godzin. Aż do zachodu słońca. Dziewczynka nie wiele dowiedziała się o Arilenie, ale sama się otworzyła i powiedziała mu nawet najskrytsze marzenia.
     Ostatnie trzy godziny musiał nieść ją na plecach, bo była zbyt zmęczona. Nie miała tyle sił ile on. Jednak po zachodzie słońca zrobiło się zimno i Arilen szukał dobrego miejsca na noc. Byli w lesie, więc szukał jakiejś małej polany. 
     Po kilku minutach poszukiwań znalazł to czego szukał. Aileen już spała. Mężczyzna położył ją ostrożnie na ziemi. Zdjął swój płaszcz i okrył nim jej drobne ciałko. Szukał wzrokiem czegoś, co mogłoby jej posłużyć jako poduszka. Wreszcie pod głowę włożył jej garść liści zerwanych z drzewa. Dziesięciolatka poruszyła się niespokojnie, ale nie obudziła się. Arilen odetchnął z ulgą. Dla siebie na legowisko nic nie przygotował. W każdej pozycji by przyszedł do niego sen. W końcu jest sprzedawcą snów.
     Wyjął z koszyka słoik z różową mgiełką. Otworzył go przy twarzy Aileen. Mgiełka przez chwilę latała nad jej głową, a potem wchłonęła się w skórę. Arilen uśmiechnął się. Był pewien, że będzie miała piękny sen. Sam ułożył się koło niej i zasnął..
     W nocy Aileen się obudziła. Usłyszała wycie wilków. Odeszła z polany ciekawie się rozglądając. Nie bała się dzikich zwierząt. Wtem ujrzała parę błyszczących oczu. Bez strachu podeszła bliżej.
- Witaj, jestem Aileen - rzekła z uśmiechem.
     Wilk zawył i wyszedł z zarośli. Po chwili za nim, jak cienie pojawiła się reszta jego stada. Patrzyła im w oczy bez lęku. One wyczuły w niej następczynię sprzedawcy. A tacy byli nie tykalni. Dziesięciolatka nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, ale czuła, że nie zrobią jej krzywdy. Wręcz przeciwnie, mogłyby pomóc.
    Wtem usłyszała szelest z a sobą. Odwróciła się i ujrzała Arilena. Patrzył na nią z zachwytem.
- Nie boisz się wilków?
- Są przyjazne - odpowiedziała cały czas się uśmiechając. Podeszła do jednego ze zwierząt i pogłaskała go. 
     Arilen patrzył na to zaciekawiony. Wilki najwyraźniej polubiły Aileen. Jemu nie robiły krzywdy, ale nie pozwalały się dotykać. 
- Arilen - usłyszał jej głosik - Chodź.
     Podszedł do niej powoli. Nie był pewien czy to był dobry pomysł. Wilki nie przepadały za nim.
- On mówi, że może nas zabrać do najbliższego miasta - powiedziała, cały czas głaskając wielkiego zwierza. Był taki wysoki jak ona. Arilen spojrzał na nią zaskoczony.
- Rozumiesz co mówią?
- Tak. On powiedział, że będę twoją godną następczynią - zmarszczyła się zastanawiając - Czyli kiedyś też będę sprzedawcą snów? Jak ty?
- Taak - odparł niechętnie. Był trochę zły na wilka, że jej to zdradził. Zamierzał powiedzieć jej to za kilka lat, gdy będzie starsza.
- Nazywa się Vagus.
- Wędrowiec... - mruknął cicho Arilen.
- Coś mówiłeś?
- Nie. Spytaj się go kiedy chce nas zabrać do tego miasta.
- Zaraz, jeśli pozwolisz.

                                                                                                                 Rusałka

Brak komentarzy: