środa, 14 lutego 2018

Z pamiętnika zakochanego Romea

     Byłaś zawsze taka wrażliwa na piękno. Zauważałaś tyle małych rzeczy. Gdy byliśmy na spacerze Ty dostrzegałaś wszystkie ptaki, obserwowałaś je z zachwytem. Mówiłaś, że też chciałabyś latać tak jak one.
     Zauważałaś piękno w zwykłym drzewie, w małym kwiatku, na którego nikt nie zważa.
Plotłaś wianki z najróżniejszych kwiatów. Nauczyłaś mnie tego. Czasem przychodziłaś w nich do szkoły. Szłaś wtedy dumnym krokiem, z lekkim uśmiechem na twarzy, korytarzem. Wiele osób obracało się za Tobą i uśmiechało się. Wyglądałaś wtedy jak królowa. Wianek nosiłaś jak koronę. Wiosną byłaś nazywana w całej szkole ,,Królową Natury". Nawet nauczyciele tak mówili.
     Nosiłaś różne kwiaty, jednak to czerwone idealnie pasowały do twoich włosów.
     Namawiałaś mnie bym patrzył w górę. Bym podziwiał błękitne niebo i chmury. Opierałaś swoją głowę o moje ramię i wskazywałaś ręką różne kształty. Z rozmarzeniem wpatrywałaś się w błękit nieba. Mówiłaś, że chcesz tam polecieć. Wysoko. Wreszcie być wolną. Śmiałem się wtedy, ale też mówiłem, że chciałbym z tobą odlecieć. Żebyś mnie nie zostawiła samego na tym świecie. Nie przeżyłbym tego.
     Raz krzyknęłaś nagle gdy byliśmy w lesie. Pobladłaś mocno. Zauważyłaś martwego ptaka, poszarpanego przez jakieś zwierzę. Płakałaś nad nim i nie chciałaś odejść. Musiałem Cię siłą zabrać z tego miejsca. Kochałaś całą przyrodę. Potrafiłaś biec za tęczą by sprawdzić gdzie się kończy. Ze śmiechem ciągnęłaś mnie za rękę i biegliśmy po kałużach.
     Gdy jechaliśmy samochodem przez mgłę patrzyłaś się w nią jak urzeczona. Nie słuchałaś co mówiłem. Lecz nie miałem ci tego za złe. A kiedy popłakałaś się, gdy pokazałem Ci wschód słońca w lesie. Łzy płynęły po Twojej twarzy ze wzruszenia. 
     Byłaś niesamowita!
     Często zachowywałaś się jak dziecko, chciałaś zobaczyć wszystko. Byłaś ciekawa świata. Ciekawa piękna.
     Gdy byliśmy w górach niestrudzenie wchodziłaś na skały. Wspinałaś się tam gdzie nikt inny by tego nie zrobił. A potem z zachwytem wpatrywałaś się w dolinę pod Tobą.  Zawsze byłaś pierwsza na szczycie. Z radością patrzyłaś w dół i podziwiałaś widoki. 
     Uwielbiałaś deszcz. Gdy padało i nikt nie chciał wyjść na dwór Ty wręcz siłą mnie tam zabierałaś. Z radością szłaś w deszczu bez parasola, w cienkiej kurtce. Śmiałaś się cała przemoczona i uciekałaś przede mną, gdy chciałem byśmy już wrócili. Kochałaś piękno. W każdej postaci.
     Potrafiłaś siedzieć kilka godzin przy oknie i wpatrywać się w ogród. Marzyć. Wymyślać historie. Myśleć. Podziwiałem Cię.
     Uwielbiałaś chodzić po muzeum i przypatrywać się obrazom. Czasem wpatrywałaś się naprawdę długo w jeden obraz. Wyszukiwałaś wszystkich szczegółów i zachwycałaś się dziełem.
     W parku, do którego często chodziliśmy wypatrywałaś maleńkich kwiatków. Były takie delikatne, że zazwyczaj, gdy się je urwało od razu odpadały płatki kwiatów. Zostawała tylko łodyżka. Gdy je znajdywałaś brałaś jedną "główkę" kwiatka i pokazywałaś mi mówiąc jakie to małe, a piękne. Mówiłem, że mi pokazywałaś już je, a Ty się wtedy śmiałaś. Mówiłaś, że chcesz mnie nauczyć dostrzegania piękna. Udało Ci się. Byłaś najlepszą nauczycielką. ....

ciąg dalszy nastąpi

                                                                                                                 Rusałka

Brak komentarzy: