poniedziałek, 14 grudnia 2015

Jestem egipskim bogiem

Cześć, tu Rose. Dla odmiany postanowiłam napisać coś o innej tematyce. Mam nadzieję, że spodoba wam się mitologia egipska. Oraz proszę o komentarze.
                                                                                                           Rose

            Był piękny, upalny ranek kiedy, jak co dzień przechodziłem brzegiem plaży. Po mojej prawej  stronie rozciągał się widok na panoramę Morza Czerwonego. Bezkresne morze kończące się za linią horyzontu.  Po lewej stronie były pagórki porośnięte bujną trawą, a za nimi w oddali  na północny zachód - ledwo widoczny cmentarz. Nie był to byle jaki cmentarz. Pochowani tu byli Egipcjanie żyjący jeszcze przed naszą erą. Zawsze kiedy wybierałem się na spacer, moją uwagę przyciągały groby umarłych. Nie wiem, czy zwariowałem.
            Pewnego dnia, podczas jednego z moich spacerów pogoda nagle przypomniała  sobie, że dawno nie padało. I po sekundzie zaczęło lać i grzmieć. Nigdy nie lubiłem przebywać na dworze, kiedy jest taka pogoda, jak dziś. Schowałem się pod najbliższym drzewem, którym okazała się stara akacja. Wiem, że to nie był najmądrzejszy pomysł, ale to było jedyne co w tym momencie przyszło mi do głowy. Nie miejcie mi tego za złe, przecież każdy w życiu miał głupie pomysły i je realizował. Wracając jednak do tematu. Stoję pod tą akacją i nagle słyszę w mojej głowie jakiś obcy głos, który mówił, że mam iść na cmentarz. Myślę sobie, kto jest na tyle nienormalny, żeby nawiedzać  groby zmarłych podczas  burzy. Miałem jednak w sobie tą ciekawość, żeby posłuchać tego tajemniczego głosu. Udałem się za nim.
            Zaprowadził mnie do bardzo starego nagrobka. Nie wiedziałem czyj jest to grób, ani po co tajemniczy ktoś zaprowadził mnie tutaj. Jedno było pewne ma mi coś ważnego do powiedzenia. Nagle poczułem lekki dreszczyk przeszywający moje ciało. Po chwili zacząłem stawać się niewidoczny. Ogarnęła  mnie panika. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Niespodziewanie znalazłem się w Sali Sądu. Rozpoznałem ją, ponieważ moi rodzice wiele o niej mówili i opisywali ją. Według nich powinienem znaleźć tu Ammit Pożeraczkę, wagę sprawiedliwości i tron Ozyrysa.  To właśnie była najprawdziwsza Sala Sądu. Nie byłem w stanie uwierzyć, że znajduję się w Duat. Co ja tutaj robię? Zaraz po tym przede mną ukazał się Ozyrys we własnej osobie i rzekł do mnie:
- Anubisie, od dzisiaj będziesz moim sługą i bogiem umarłych. Będziesz wraz ze mną sądzić umarłych. Od tej chwili jesteś nieśmiertelny.
            Od tamtej chwili minęło już trochę czasu. Nie jestem w stanie określić, ile bo w Duat czas płynie inaczej niż na ziemi, lecz to wydarzenie sprawiło, że uległem częściowej metamorfozie. Mianowicie nie dość, że od tamtego momentu jestem nieśmiertelny, to jeszcze potrafię się teleportować w różne miejsca na świecie, w każdej minucie i to bez użycia największej siły. Pojawiając się w ludzkiej postaci, przybieram postać przystojnego szesnastolatka. Oczywiście brakuje mi nie tylko codziennych spacerów (ponieważ większość mojego czasu spędzam z Ozyrysem w Sali Sądu), to jeszcze brakuje mi dziewczyn.  

                                                                                                                                             Rose

Brak komentarzy: