Rose
Był
piękny, upalny ranek kiedy, jak co dzień przechodziłem brzegiem plaży. Po mojej
prawej stronie rozciągał się widok na
panoramę Morza Czerwonego. Bezkresne morze kończące się za linią
horyzontu. Po lewej stronie były pagórki
porośnięte bujną trawą, a za nimi w oddali
na północny zachód - ledwo widoczny cmentarz. Nie był to byle jaki
cmentarz. Pochowani tu byli Egipcjanie żyjący jeszcze przed naszą erą. Zawsze
kiedy wybierałem się na spacer, moją uwagę przyciągały groby umarłych. Nie
wiem, czy zwariowałem.
Pewnego
dnia, podczas jednego z moich spacerów pogoda nagle przypomniała sobie, że dawno nie padało. I po sekundzie
zaczęło lać i grzmieć. Nigdy nie lubiłem przebywać na dworze, kiedy jest taka
pogoda, jak dziś. Schowałem się pod najbliższym drzewem, którym okazała się stara
akacja. Wiem, że to nie był najmądrzejszy pomysł, ale to było jedyne co w tym
momencie przyszło mi do głowy. Nie miejcie mi tego za złe, przecież każdy w
życiu miał głupie pomysły i je realizował. Wracając jednak do tematu. Stoję pod
tą akacją i nagle słyszę w mojej głowie jakiś obcy głos, który mówił, że mam
iść na cmentarz. Myślę sobie, kto jest na tyle nienormalny, żeby nawiedzać groby zmarłych podczas burzy. Miałem jednak w sobie tą ciekawość,
żeby posłuchać tego tajemniczego głosu. Udałem się za nim.
Zaprowadził
mnie do bardzo starego nagrobka. Nie wiedziałem czyj jest to grób, ani po co
tajemniczy ktoś zaprowadził mnie tutaj. Jedno było pewne ma mi coś ważnego do
powiedzenia. Nagle poczułem lekki dreszczyk przeszywający moje ciało. Po chwili
zacząłem stawać się niewidoczny. Ogarnęła mnie panika. Nie wiedziałem, co się ze mną
dzieje. Niespodziewanie znalazłem się w Sali Sądu. Rozpoznałem ją, ponieważ moi
rodzice wiele o niej mówili i opisywali ją. Według nich powinienem znaleźć tu
Ammit Pożeraczkę, wagę sprawiedliwości i tron Ozyrysa. To właśnie była najprawdziwsza Sala Sądu. Nie
byłem w stanie uwierzyć, że znajduję się w Duat. Co ja tutaj robię? Zaraz po
tym przede mną ukazał się Ozyrys we własnej osobie i rzekł do mnie:
- Anubisie, od dzisiaj będziesz moim sługą i bogiem
umarłych. Będziesz wraz ze mną sądzić umarłych. Od tej chwili jesteś
nieśmiertelny.
Od
tamtej chwili minęło już trochę czasu. Nie jestem w stanie określić, ile bo w
Duat czas płynie inaczej niż na ziemi, lecz to wydarzenie sprawiło, że uległem
częściowej metamorfozie. Mianowicie nie dość, że od tamtego momentu jestem
nieśmiertelny, to jeszcze potrafię się teleportować w różne miejsca na świecie,
w każdej minucie i to bez użycia największej siły. Pojawiając się w ludzkiej
postaci, przybieram postać przystojnego szesnastolatka. Oczywiście brakuje mi
nie tylko codziennych spacerów (ponieważ większość mojego czasu spędzam z
Ozyrysem w Sali Sądu), to jeszcze brakuje mi dziewczyn.
Rose
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz