Bridget i Mark postanowili polecieć do Tangeru, do Maroka. Ich samolot odlatywał dopiero za pół godziny, więc mieli czas, żeby przedyskutować co będzie potem.
- Jak dotrzemy z Tangeru do Mopti? - zapytała dziewczyna
- Może pociągiem?
- No chyba tylko to nam pozostaje, bo według wujka Googla z Tangeru do Mopti jest ... jesteś gotowy?
- No, mów.
- 4 688 km, które przejedziesz jadąc samochodem w 58 godzin!? Wiesz, co to oznacza?
- Że nie zdążymy w ciągu dwóch tygodni.
- Właśnie. Co się tak uśmiechasz? Tylko nie mów, że chcesz jechać autostopem.
- Tego nie powiedziałam. Chodzi mi, o to że jeśli wybierzemy linie kolejowe to pojedziemy tylko dwadzieścia godzin.
- Więc, tylko to miałaś na myśli. Już myślałem, że chcesz jechać samochodem z jakimiś podejrzanymi osobami prosto przez pustynię, na skróty.
- Nie. - zaśmiała się Bridget - Nie lubię specjalnie pakować się w kłopoty, ponieważ to one najczęściej znajdują mnie.
Poszli do samolotu. Przy pokazywaniu biletów i paszportów zostali zatrzymani przez kontrolerów samolotowych, poprzez brak dorosłego opiekuna. Czy szesnastolatkowie nie mogą już sami podróżować? Do odlotu samolotu zostało piętnaście minut. Próbowali w swoim języku wyjaśnić, im że ich matka poszła do toalety i poprosiła ich, żeby sami udali się do samolotu. Jednak Polacy nie uwierzyli. Zaprowadzili Marka i Bridget do pomieszczenia, gdzie znajdowała się służba lotniskowa. Weszli. Mężczyzna z brodą i ciemnymi okularami, o urodzie południowej zapytał ich po polsku:
- Dokąd lecicie bez opiekuna? - szesnastolatkowie spojrzeli na siebie z pytającym wyrazem twarzy, na co facet powtórzył pytanie po angielsku.
- Lecimy do Tangeru, a nasza mama jest w toalecie - odpowiedzieli równocześnie
- I ja mam w to niby uwierzyć? Co jest takiego w Tangerze, że para nastolatków tam się wybiera, hę?
- Mamy tam bardzo ciężko chorą babcię, która potrzebuje jak najszybszej pomocy. Jeśli nie dolecimy tam na czas, może to się źle skończyć. Proszę nam pozwolić lecieć. -Mówiła przekonująco dziewczyna - Jeśli przegapimy ten samolot to będzie niedobrze. Chyba nie chce pan doprowadzić do ...
- Jasne, że nie, ale tak nakazuje prawo. Macie chociaż dokumenty tożsamości ważne?
- Tak. - odpowiedzieli równocześnie i mu podali.
- Widzę, że nie jesteście rodzeństwem?
Rose
***
Witajcie! Mam nadzieję, że podoba Wam się ta seria.
Przygotujcie się na część 8, będzie niezwykle śmieszna.
Rose
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz