poniedziałek, 30 stycznia 2017

WYBRANA* Rozdział 7 - Nowe życie

     Kiedy Sara otworzyła oczy stwierdziła, że jest sama w ładnym pokoju. Podniosła się i przypomniała całą rozmowę z Maque. Zdawało jej się, że to był sen. Spróbowała jednak czy ma jakąś moc. Z jej ręki wyskoczył strumień wody, który w kolejnej sekundzie zamienił się  w ogień. Przestraszona krzyknęła. Ale teraz przynajmmiej wiedziała, że to co pamięta było prawdą. Zastanawiała się czy może to powiedzieć innym. Maque nic o tym nie mówiła. 
"Możesz im powiedzieć" - usłyszała głos w głowie. 
Ktoś ty - pomyślała Sara.
"Maque"
     Potem usłyszała pukanie do drzwi i nie zdążyła zadać kolejnego pytania. Nie mogła uwierzyć, że kobieta mówi jej w myślach.
- Słyszałam krzyk - powiedziała przestraszona szatynka. Była szczupła i dosyć niska. Jej brązowe oczy wpatrywały się w lokatorkę pokoju.
Sara spojrzała na nią jakby urwała się z innej planety. 
- Krzyczałaś? Myślałam że coś się stało.
- Co? Aa... tak, ale to nieważne - Sara uśmiechnęła się lekko rozmyślając, czy może powiedzieć tej dziewczynie, czy nie - Jestem Sara.
- Katja. Jesteś nowa?
- Tak, Leon i Alan mnie tu sprowadzili.
- O, znam ich, ale mało z nimi rozmawiam.
- Jesteś Wybraną? - spytała się Sara, a tamta spojrzała na nią zdziwiona.       
- Oczywiście, każdy kto tu mieszka jest Wybranym. 
- Aha... To... ja panuje nad wodą i ogniem.
- Co? Jak to możliwe?! - krzyknęła Katja.
- Jeden mój rodzic panował nad wodą,a drugi nad ogniem. Ale... ja... ich nie znam... w tamtym świecie... porwali mnie... dopiero Leon i Alan...
- Czyli ty będziesz Wybrańcem - przerwała z niedowierzaniem - Myślałam, że to będzie chłopak.
- Co? - skrzywiła się Sara - Oprócz Wybranych są jeszcze Wybrańcy? Przecież to, to samo.
- Nie, Wybraniec jest tylko jeden. Raczej ty, bo nikt inny nie ma takich mocy. Chociaż ostatnio przybył tu taki tajemniczy chłopak. Nie wiem jakie ma moce, ale słyszałam, że może być Wybrańcem. Dziwne.
- Tak, może oprowadzisz mnie po tym... - Sara szukała odpowiedniego określenia, bo normalny dom to nie był - miejscu.
- Oczywiście! Chodź! - Katja podziągnęła ją za rękę. 
     Najpierw skierowały się w prawo.
     Po obu stronach szerokiego korytarza było pełno drzwi. A nad nimi pieknie zdobione, dziwne znaki. Nad każdymi inne i numery pokoi. Korytarz był oświetlony wielkimi kandelabrami.
- Tutaj są pokoje mieszkalne. Ten korytarz jest strasznie długi. Ty masz pokój mniej więcej na środku. Był wolny od roku, ostatni lokator zginął na jednej z misji Ja za to, mam prawie na końcu. Są dwa piętra mieszkalne oprócz tego. Ale na górze i tak samo długie - Katja gadała jak najęta. Sara za to słuchała ją z lekkim uśmiechem. Właściwie nie lubiła dużo mówić, więc cieszyła się z gadatliwej koleżanki. 
Doszły do końca korytarza, na rogu Katja zderzyła się z jakąś dziewczyną czytającą książkę. Była to wysoka brunetka w zielonej sukni. Na szczęście żadna z nich się nie przewróciła.
- Uważaj, Miri - powiedziała z uśmiechem Katja - Mówiłam ci, że przez to chodzenie z książkami sobie coś zrobisz.
- Mówiłaś mi wiele rzeczy - odpowiedziała Miri krzywiąc się, dopiero po chwili zorientowała się, że nie są same - Cześć, jestem Miri.
- Sara.
- Jeszcze cię nie zagadała na śmierć? - spytała ze złośliwym uśmiechem nowa koleżanka Sary.
- Nie, wolę jak ktoś inny mówi - zaprzeczyła Sara ze śmiechem. Polubiła tą dziewczynę, tym bardziej, że czytała książki.

                                                                                                           Rusałka

Brak komentarzy: