piątek, 24 lutego 2017

WYBRANA* Rozdział 9 - Sen

     Następnego dnia Sara obudziła się późno. W jej pokoju był zegar, więc dostrzegła, że jest dziesiąta rano. Właściwie to nic dziwnego. Była w bibliotece do pierwszej w nocy. A jak widziała wiele osób zostało jeszcze dłużej.
     W nocy przyśnił jej się dziwny sen - nie sen.

                                                        ***

     Była w ciemności, a potem zaczęły pojawiać się gwiazdy, księżyc, trawa i inne. Ona szła powoli, rozgladając się i podziwiając powstający świat.
    Wtem ujrzała zbliżające się światło. Gdy dotarło do niej, oślepiło ją blaskiem i przez chwilę nic nie widziała. Potem jednak ujrzała postać. Maque.
- Witaj, ponownie. Przed chwilą widziałaś powstanie Listérii. Nie wiem czemu to zobaczyłaś. Przywołałabym ciebie wcześniej, ale coś mnie blokowało. Widocznie miałaś zobaczyć jak wszystko powstaje. Nawet ja nie widziałam jak ona powstała. A coś lub ktoś pokazał ci to.
- Nie sądziłam, że powstanie świata jest takie niesamowite. Ale pomożesz mi opanować moce?
- Oczywiście - potwierdziła i podeszła do niej, znów zajaśniała takim blaskiem, że Sara musiała zamknąć oczy. Gdy je otworzyła były już gdzie indziej. Przy tej samej jaskini, gdzie spotkały się za pierwszym razem. 
- Chodź - rzekła tylko Maque do Sary i poszła w prawo. Było widać tam zielone pagórki. Gdy weszły na pierwszy, przed nimi rozciągnął się widok, wielkich i dalekich łąk. Widziały także zwierzęta, które chodziły po nich.
- Tutaj zaczniemy naukę - powiedziała Maque.
Przez resztę czasu Sara tylko ćwiczyła.

                                                      ***

     Wstała i zajrzała do szafy, a tam ujrzała pełno sukni. Takich królewskich. Wreszcie wybrała jedną, skromną, by się nie wyróżniać. Wzięła sztylety. Zamierzała poćwiczyć.
Potem wyszła z pokoju. Tym razem widziała przechodzących Listérian. Niektórzy się śpieszyli i tylko w pośpiechu pozdrawiali znajomych, inni rozmawiali i śmiali się. Sara poczuła się obco. Nikt nie zwracał na nią uwagi. Czasem tylko zauważała ukradkowe spojrzenia w jej stronę. Nikt jednak nie podszedł.
     Przy kuchni stwierdziła jednak, że wpierw coś zje. Pomieszczenie było duże. Ale nie ogromne. Było kilka stołów. A z lewej strony stało wiele piecy.  Była tym zdziwiona, ale w końcu to inny świat. Przy tych piecach właśnie, stało wiele osób. Z prawej strony były szafki ze składnikami. Wszystkie stoły były zajęte. Każdy coś robił. Stała chwilę niezdecydowana. Jak ma coś sobie tu zrobić? Nie ma jakiegoś chleba? 
     Jednak na końcu sali zobaczyła, półki i stół ze zrobionymi wypiekami. Skierowała się w tamtą stronę, rozglądając się przy okazji. Nie widziała nikogo znajomego. 
- Sara? - usłyszała za sobą znajomy głos. Odwróciła się i zobaczyła Alana oraz nieznajomego blondyna.
- Cześć - powiedziała z uśmiechem.
- Cześć, to mój brat Simon - odpowiedział.
Skłonili się lekko, zaczęła się już do tego przyzwyczajać, że jest tu jak w zamkach.
- Podoba ci się tutaj?  - spytał Alan
- Bardzo. To miejsce jest niesamowite.
- A poznałaś kogoś? - wtrącił Simon.
- Tak kilka osób... - nie dokończyła.
- Simon?! Alan?! - usłyszeli za sobą krzyk.

                                                                                                        Rusałka

Brak komentarzy: